Nici z reparacji
PiS (słowami Magierowskiego) rezygnuje z reparacji względem Niemiec? Próżna nadzieja
Odgrzanie przez PiS tematu reparacji wojennych Niemiec dla Polski wyglądało na zabieg propagandowo-polityczny. Tłem były lipcowe protesty obywatelskie przeciwko ziobryzacji sądownictwa i bestseller Tomasza Piątka o ministrze Macierewiczu.
Dość powszechne po niepisowskiej stronie debaty jest przekonanie, że reparacje miały przykryć te kłopotliwe dla rządu sprawy. Temat odszkodowań wojennych jest w Polsce nośny, choć od strony prawnomiędzynarodowej oba państwa uznały go za zamknięty. Także po zjednoczeniu Niemiec i odrodzeniu Rzeczpospolitej Polskiej.
Gdy protesty zakończyły się po wetach prezydenta Dudy, a w świecie dyplomatycznym zapowiedź powrotu do spraw roszczeń przyjęta została jako potwierdzenie, że polska polityka zagraniczna ma chude dni, w obozie pisowskim nastąpił jakby zwrot. Nie do końca jasny i przekonujący, lecz do tego obserwatorzy dyplomacji ministra Waszczykowskiego już przywykli, co nie wzmacnia niestety jego wiarygodności.
Magierowski o reparacjach wojennych
Dowodem zwrotu – czyli zastopowania propagandowej narracji o reparacjach – ma być odpowiedź wiceministra Marka Magierowskiego na pytanie posła PiS Adama Ołdakowskiego w tej kwestii.
Urzędnik powraca do wykładni przyjętej od lat w polskiej dyplomacji, że sprawa jest zamknięta na płaszczyźnie międzypaństwowej, lecz pozostaje otwarta na płaszczyźnie ewentualnych roszczeń osób prywatnych, a także zorganizowanych działań niepaństwowych. Rzeczowy, pełen danych finansowych i faktów prawnych tekst odpowiedzi na pytanie poselskie Magierowski opatruje formułą „z upoważnienia ministra”.