Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Lepszy sort w pełnej krasie

Polityka
Oto trzy wykwintne komentarze stworzone przez przedstawicieli kasty Polaków tzw. lepszego sortu.

Dwa pierwsze od tego samego autora; stylistyka bez zmian.

1. Komentarz pierwszy: Nieodparcie paskudne skojarzenie

„Przed chwilą zakończyłem rozmowę telefoniczną […]. Rozmawialiśmy o tej właśnie notce traktującej o ostatecznej uchwale Senatu UJ w sprawie naruszania konstytucji przez pana rezydenta Andrzeja Dudę […]. [Rozmówca wyznał mi z troską w głosie, że choć może nie powinien tego mówić to, atmosfera towarzysząca próbie wizerunkowego »zaszlachtowania« demokratycznie wybranego Prezydenta kojarzy mu się nieodparcie z rokiem 1939, kiedy wbrew nakazom okupanta niemieckiego, część profesorów UJ podjęła zajęcia ze studentami. A mnie się przypomniało, jak w ramach akcji Sonderaktion Krakau hitlerowcy zebrali wówczas krakowskich uczonych w sali 56 Uniwersytetu Jagiellońskiego i również im tłumaczyli, że sprzeniewierzają się europejskim traktatom, a swoje postępowanie określali jako zgodne z literą prawa. Co prawda nie te czasy, i nie te traktaty, ale […]. Uważam, że skojarzenie […], choć bezsprzecznie nieporównywalne z tym, co się kilka dni temu na UJ wydarzyło, co zapewne mi wytkną siewcy brukselskiego porządku, nie było całkowicie bezzasadne. Mówicie, że […] jątrzę? Więc pozwolę sobie przypomnieć, że przed laty przywódcy Rosji, Prus i Austrii też tak mówili”.

2. Komentarz drugi: Jak ci bucu jeden z drugim nie wstyd?

„Zapewne dziwicie się Państwo, że nauczyciel akademicki dał swojej notce tak nieprzyzwoity tytuł. Więc jeśli chcecie się przekonać, co mnie tak ruszyło, włączcie szybko „Szkło Kontaktowe” i obejrzyjcie, co i jak żałośnie pitolą dwa zadowolone z siebie prawdziwki.

[…] Zapewne Państwa zdziwiło, dlaczego odstąpiłem od konsekwentnie przeze mnie przestrzeganej szarmanckiej formuły mojego blogu. Otóż gdybyście Państwo widzieli, z jaką jadowitą nienawiścią kpiono wczoraj z nowego rządu i pana Prezydenta, a także w jak złym stylu to czyniono i co imputowano tym, którzy chcą naprawiać to, co zniszczyli ich poprzednicy – też byście Państwo nie wytrzymali. […] A co do odstąpienia od szarmanckiej formuły mojego blogu, to pragnę przypomnieć, że nie tacy, jak ja rzucali czasem mocnym słowem – vide: »naród wspaniały, tylko ludzie k...!«, jak się w podobnych do wczorajszych okolicznościach wyraził niegdyś sam marszałek Józef Piłsudski”.

Te słowa nauczyciela akademickiego nie wymagają komentarza. Prawdziwa retoryczna Sonderaktion. Zwłaszcza autorskie porównanie samego siebie do marszałka Piłsudskiego – ujmujące.

Coś w rodzaju motta: „Dopóki redaktorzy »Gazety Wyborczej«, dopóki liderzy KOD nie odrzucą retoryki nienawiści, dopóty będzie im groziło współsprawstwo zbrodni”.

I jeszcze jeden zgrabny tytuł:

3. Komentarz trzeci: Najnowsza historia morderczej nienawiści

„»Giertych do wora, wór do jeziora« – tak skandowali uczniowie w czerwcu 2006 roku. Zachwycona »Gazeta Wyborcza« reklamowała ten protest. […] Obywatel Ryszard Cyba, pod wpływem takich zachęt i zachwytów, poszedł szukać żywego posła PiS – żeby go zabić. Musiał się »zadowolić« radnym: zabił pana Marka Rosiaka, radnego PiS z Łodzi. »Wyborcza« nie przypominała przy tej okazji swoich tradycyjnych przestróg przed powtórzeniem przypadku prezydenta Narutowicza – zabójstwa politycznego po wpływem kampanii nienawiści. [...]

I są ludzie, którzy w te nienawistne, chore spekulacje wierzą. I tak dzisiaj wyrażają swoje emocje: »Mam szczerą nadzieję, że zobaczę kiedyś egzekucję tej pisowskiej bandy – Kaczyńskiego, Dudy, Macierewicza, Szydło, Kuchcińskiego, Kępy i kilku innych. Pokazową i publiczną, tak żebym mógł otworzyć szampana, opluć i rzucić kamieniem. Piszę to w pełni świadomy i trzeźwy. Jako człowiek, radny oraz członek PO. I będę pisał dopóki ta egzekucja nie nastąpi. Oni nie zasługują nawet na proces tylko na piach«”.

To słowa Michała Skocznia, radnego PO z Krakowa. I ciąg dalszy:

„Morderczy czyn Ryszarda Cyby jeszcze nie dał chyba do myślenia »takiemu wesołkowi« jak aktor Jerzy Stuhr, który w programie TVN24 zaproponował niedawno, by obrońcy »ideałów wolnościowych«, zagrożonych przez reżim PiS, sięgnęli po »święty napój krwi«. Ktoś sięgnie, proszę pana. I ktoś panu wtedy przypomni te słowa”.

Jak skomentować te wypowiedzi?

Po pierwsze. Związek przyczynowy pomiędzy skandowaniem przez uczniów, reklamowaniem tego przez „GW” z zachwytem a zabójstwem pana Rosiaka przez obywatela Cybę jest oczywistą oczywistością, na dodatek wzmocnioną poniechaniem przez „GW” wskazania analogii z zabiciem Narutowicza. I na tym polega współsprawstwo zbrodni, zwłaszcza po stronie KOD, zważywszy że powstał kilka lat po tragedii w Łodzi (tam obywatel Cyba zabił pana Rosiaka).

Po drugie. Faktycznie, pan Skoczeń tak powiedział, jak wyżej zostało zacytowane. Został wyrzucony z PO i przeprosił za swoje słowa. Ale tego autor, też z cenzusem akademickim, utworu o najnowszej historii nienawiści już nie odnotował. Zapewne w ramach rzetelności. A może już zabrakło miejsca?

Po trzecie. Oto pełny tekst Jerzego Stuhra: „Ktoś powiedział, że Polacy fantastycznie biją się o wolność, ale nie potrafią z niej skorzystać. [Z obecną sytuacją – red.] można poradzić sobie na trzy sposoby. Pierwszy to kamienie w ręce i wojna. Krew, ten święty napój krwi, który zawsze nam przyświecał w ideałach wolnościowych. Drugi wariant to przeczekać, czego nauczyliśmy się w PRL. Trzeci wariant to ten, który pokazali nam stoczniowcy w 1980 roku w Gdańsku, że można negocjacjami bez rozlewu krwi osiągnąć cel. Na razie realizuje się przeczekanie. Ono jest najprostsze”.

Schemat wypowiedzi Stuhra jest taki: p lub q lub r, a na razie q (przeczekanie). Autor komentujący Stuhra przypisuje mu takie rozumowanie taka: jeśli p lub q lub r, to p (sięgnięcie po święty napój krwi). Faktycznie sam tak rozumuje, co jest poważnym błędem logicznym.

Po czwarte. Co łączy obu autorów? Nie tylko to, że są nauczycielami akademickimi. Obaj od dłuższego czasu ubolewają nad fatalnym podziałem Polaków na wrogie sobie obozy polityczne, ten lepszego sortu i ten gorszego sortu. Obaj też, jak twierdzą, dokładają wszelkich starań, aby zmienić ten smutny stan rzeczy. Jeden nawet apeluje: „Bez przypominania tego, co heroiczne, co wielkie i dobre w naszej historii – nie odnowimy przyjaźni między Polakami”.

Obaj, chyba jako wesołki (bez cudzysłowu) dają wzorcowy przykład realizacji tego szczytnego zadania, torpedowanego przez gorszy sort.

Po piąte. Nie chce bynajmniej sugerować, że tylko jedna strona politycznego podziału w Polsce uprawia retorykę w stylu, by użyć frazy z Bułhakowa, „jesiotra drugiej świeżości”. Statystyczna próbka, którą dysponuję i która wygląda na reprezentatywną, sugeruje jednak, że, aby skorzystać ze S.J. Leca, ci którzy mają wartości ciągle w gębie, mają je także w pobliskim nosie, znajdują się przede wszystkim w grupie Polaków lepszego (a może nawet najlepszego) sortu.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną