Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kilka czarnych scenariuszy

Z polską demokracją może być jeszcze gorzej

Mirosław Gryń / Polityka
Kreślenie rozwiązań służących demontażowi demokracji we własnym kraju nie jest rzeczą przyjemną, ale może okazać się pożyteczną.
Mirosław Gryń/Polityka

Czego tak naprawdę bronią demokraci? Oczywiście wypracowanej na gruncie kultury zachodniej (judeochrześcijańskiej – jak kto woli) koncepcji demokracji liberalnej (nie mylić z liberalną gospodarką), której kwintesencją są wolności i swobody obywatelskie, chronione przez mechanizmy władzy podzielonej i wzajemnie się równoważącej (tzw. checks and balances). Gdzie żadna władza nie stoi ponad konstytucją, a prawo nie jest tylko instrumentem rządzenia, lecz istnieje po to, aby władzę w autokratycznych zapędach ograniczać, właśnie z powodu zachowania wolności i swobód.

Tak wyglądają rządy prawa, a nie tylko „za pomocą prawa”. Decyzje władzy wykonawczej czy większości parlamentarnych podejmowane są zatem w gorsecie organów, które mogą zaprotestować (weto) i zmusić rządzących do refleksji. To rola różnej maści sądownictwa konstytucyjnego, sądownictwa powszechnego, rzeczników praw obywatelskich, niezależnych państwowych banków, organów kontroli (np. NIK) czy zdecentralizowanych władz lokalnych. Cały ten mechanizm nazywany bywa horyzontalnym mechanizmem wymuszania odpowiedzialności władzy, zmusza bowiem rządzących do brania pod uwagę także racji innych niż swoje. Dzieje się to w imieniu i na korzyść obywateli, którzy nie głosowali lub głosowali nie na rządzących – ponieważ nie są oni obywatelami gorszej kategorii, a ich potrzeby mniej ważnymi. Tym bardziej że rządy tzw. większości (parlamentarnej) są w demokracji tylko większością doraźną i tak naprawdę udają większość, będąc z reguły reprezentantami mniejszości społeczeństwa. I z tego powodu nie mogą być sprawowane dyktatorsko.

Poziom wzajemnego zaufania

Istotą liberalnej demokracji jest perswazja i kompromis, a nie dyktat czy konfrontacja.

Polityka 8.2016 (3047) z dnia 16.02.2016; Polityka; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Kilka czarnych scenariuszy"
Reklama