Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czytelnicy POLITYKI: Nagonka na Lecha Wałęsę jest żenująca

MSZ / Flickr CC by 2.0
Swoją postawą i działalnością Wałęsa spłacił ewentualny błąd z dawnych czasów, gdy jeszcze opozycja nie wypracowała zasad kontaktu ze służbami – piszą nasi czytelnicy.

Odnowienie sporu o biografię Lecha Wałęsy i jego relacje ze Służbą Bezpieczeństwa wywołały duże poruszenie i lawinę komentarzy. Sprawę komentowali dla POLITYKI Krzysztof Burnetko, Wiesław Władyka oraz Daniel Passent. Pod tekstami zamieścili Państwo kilkadziesiąt wypowiedzi. Prezentujemy kilka w naszej opinii najciekawszych, zachęcając jednocześnie do dalszych dyskusji:

1. W 1989 roku miałam 14 lat i zerową świadomość polityczną. Serdecznie nie znosiłam Wałęsy jako prezydenta. Skręcałam się za niego ze wstydu. Był koszmarny.

Ale dziś jestem świadkiem linczu i nie wiem, jak zaprotestować, bo to czyste okrucieństwo. Mam wrażenie, jakby materializowała się przeszłość znana z lekcji historii. Coś w rodzaju szkieletu dinozaura poskładanego do kupy z różnych stanowisk, który nagle obrasta mięsem, łapie haust powietrza i wychodzi na miasto na żer.

Mój ojciec, rzadko z sobą rozmawiamy, też jest w szoku. Wskazuje na dwa punkty:

Sprawa wypływa w idealnym czasie dla rządzących. Mija euforia po wyborach i czas na konkrety. Sprawa Wałęsy to kilka tygodni zasłony dymnej.

Niech każdy, kto Wałęsę osądza, poświęci to samo.

No właśnie, niech poświęci.

— Jiba

2. Nie chodzi o to, że Wałęsa został skompromitowany jako człowiek i ikona „Solidarności”, bo donosił i bał się przyznać. Nawet jego najwięksi wrogowie twierdzą, że współpracował z SB tylko do 1976 roku, po czym zerwał tę współpracę (co, szczerze mówiąc, wymagało odwagi) i zajął się „uczciwie” działalnością opozycyjną, za co był szykanowany i tych zasług nikt mu nie odbiera i odbierać nie zamierza.

Rzecz jest dużo gorsza. Otóż przez te wszystkie lata Wałęsa pokazał, że panicznie boi się ujawnienia tych papierów, co przy jego rozdętym ego jest psychologicznie zrozumiałe, ale okazało się prawdopodobnie największym błędem jego życia. Bo jeśli się bał, to był podatny na szantaż, a jeśli był podatny na szantaż, to znaczy, że odkąd miał władzę i wpływ na rzeczywistość, najpierw jako szef „S”, potem główny rozgrywający Okrągłego Stołu, wreszcie jako prezydent, mógł działać pod dyktando służb postkomunistycznych, sowieckich i Bóg wie kogo jeszcze. A jeśli w szafie Kiszczaka znajdą się podobne papiery na paru innych budowniczych III RP, to lepiej sobie nie wyobrażać, co z tego wyniknie.

Pozostaje pytanie, komu zależało na tym, żeby zrobić taki prezent Kaczyńskiemu. Bo że starsza pani ma demencję albo się pomyliła, nikt mnie nie przekona. Zrobiła to albo na życzenie męża, albo jego kolegów z dawnych służb. Czyżby stara esbecja aż tak lubiła PiS?

— remm

3. Po 25 latach możemy się zaledwie pokusić o ocenę tamtych czasów. Powinno się tego dokonywać po śmierci wszystkich uczestników, nie w trakcie kampanii wyborczych, w których część z nich walczy jeszcze o apanaże, prestiż, pozycję.

Wybitnym przykładem był pan Romaszewski – o co w tym wszystkim chodziło. Inny przykład to walka Moczara z Gomułką. Każdy pretekst jest dobry, by się dobrać do konfitur władzy.

Mamy sporo osieroconych cokołów, na które chcą udawać spiżowe postacie. W czasach gdy odwaga staniała, hieny rzucają się na tych bardziej znaczących.

To nieco odmienny przykład TKM. Mnożą nam się ojcowie sukcesu, kolejne brygady kombatantów, których na polu bitwy, a nawet w taborach nie było.

— wiesiek59

4. Zdumiewa mnie ta cała historia, a w szczególności emocje, jakie ona wywołuje. Pamiętam powstanie „Solidarności”, jak również rolę Wałęsy w stanie wojennym i początek lat 90., jego prezydenturę. Pamiętam również obydwu Kaczyńskich, swego czasu jego wiernych i często bezwzględnych sług. Nigdy Wałęsy nie ceniłem, szczególnie jako prezydenta. Ale nagonka na niego jest żenująca.

Dla ludzi pamiętających tamten okres to absurdalne zarzuty. Zresztą jakie to ma znaczenie. Dla historii żadne, ale dla bieżącej polityki ogromne. IPN to kloaka, chory umysł to wymyślił. Teraz wychodzą nowi fachowcy, Cenckiewicz i Braun. Ale rozgrywka z Wałęsą nie dzieje się w próżni. Mamy sprawę Grossa, temat inny, metoda podobna. Dodatkowo będzie więzienie za szkalowanie Polski.

Wiele się dzieje, ale to przygrywka, PiS dopiero 100 dni władzy ma za sobą. Mam skojarzenia z upadkiem republiki weimarskiej, ale to mylne porównanie. Polska, na szczęście dla siebie i dla świata, jest za słaba. No i ten pisowski dobrozmian na pewno nie ma szans na efektywne rządzenie. No ale odkręcać będziemy to wszyscy.

— krebs06

5. Chronić prawdę czy wizerunek? Prawda nigdy nie zaszkodzi (raczej fałsz, szczególnie jak wyjdzie po czasie). Jak było z W., na razie nic pewnego nie wiemy. Być może coś podpisał, czego się wstydzi. Wówczas oczywiście lepiej by się stało, gdyby na początku lat 90. wyjawił całą prawdę. Czy nadal byłby bohaterem, nominowanym do Nobla i prezydentury? To poważne dylematy.

Z drugiej strony swoją postawą i działalnością spłacił ewentualny swój błąd z dawnych czasów (gdy jeszcze opozycja nie wypracowała zasad kontaktu ze służbami). I nie powinno umniejszać to jego wielkich zasług dla Polski i Solidarności. Chyba najistotniejsze nie jest formalne gdzieś złożenie podpisu (i nawet wzięcie pieniędzy – skoro był bez pracy i miał 8 potomstwa), lecz czy komuś faktycznie zaszkodził.

A więc po pierwsze należy wyjaśnić, po drugie starać się zrozumieć (kto nie żył w tamtych czasach, to raczej mało z tego kapuje) i wybaczyć.

—AOlsztynski

6. To wszystko było już, nawet parę razy.

Kult jednostki, okres błędów i wypaczeń, syjoniści, karnawał „Solidarności”, stan wojenny, układ. I tak będzie dalej. Moje dawno już temu spędzone 40 lat życia w Polsce to lawirowanie od wstydu do wstydu. Za szlachecką prywatę, sanację, Mikołajczyka itd.

Wyszukiwanie i wytykanie niegdysiejszych potknięć to nadrzędna cecha polskiego narodowego charakteru, niejednokrotnie opiewana przez satyryków i spędzająca sen z powiek zrozpaczonych patriotów.

Paskudna i szkodliwa cecha, niepozwalająca na normalne życie w realnej rzeczywistości, zmuszająca do jałowego dłubania w przeszłości, bez wyciągania z niej wniosków, skutkująca w życzeniowym planowaniu przyszłości z gwarancją na sukces.

Sfrustrowany a ogłupiały naród podnieca się, z braku lepszych możliwości, kolejną okazją do burzenia pomników, a tymczasowi jego przywódcy, w swojej bezdennej głupocie, dostarczają tej rozrywki. Jedynym stabilnym i efektywnym okresem w nowszej historii Polski były 123 lata zaborów, gdy o naszych losach decydowali obcy, nota bene przeważnie z korzyścią dla nas.

Wygląda na to, że Polska stoi właśnie przed nową szansą. Szczęść Boże!

— popan

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną