Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Test Wałęsy

Nigdy tyle nie mówiono o wielkości Wałęsy, co przy okazji ujawnienia teczek z szafy Kiszczaka

Facebook
Pewnie tylko ci, którzy wierzą w zamach smoleński, i młodzi, którzy niewiele pamiętają, mogą, wbrew wszelkim faktom i świadectwom, przyjąć opowieść o III RP jako spisku ubeków z agentami.

Nie używam alternatywnego określenia „teczki Kiszczaka”, bo do dziś nie wiemy, co jeszcze pracownicy IPN wynieśli w pudłach z domu generała. Słyszeliśmy, że było tam kilkadziesiąt kilogramów akt, zapewne o szczególnym znaczeniu. Fakt, że IPN w dużym pośpiechu, nie czekając na fachowe ekspertyzy, ujawnił dwie teczki Bolka, niepotrzebnie sprawia wrażenie jakiegoś chachmęcenia. Czy doczekamy się równie sprawnego ujawnienia wszystkich pozostałych znalezisk?

Tymczasem cała Polska ekscytuje się (i jest ekscytowana) kwitami Wałęsy. Bez względu na to, kto i jakie opinie ma o Lechu Wałęsie, jest czymś okropnym patrzeć na szamoczącego się, zaszczutego i osamotnionego człowieka, pamiętając, że to jedna z najważniejszych postaci całej polskiej historii. Czy naprawdę nie ma przy nim nikogo, jakiejś choćby nielicznej grupy wsparcia, jakichś doradców? Fakt, Wałęsa ma dość paskudny charakter, rozmaitych ludzi do siebie pozrażał, politycznie i środowiskowo został sam jak palec, więc teraz szarpie się z upokorzeniem, gdzieś ze świata wystukując coraz bardziej chaotyczne wyjaśnienia. To przykre, ale w sumie uważam, że dobrze się stało, także dla Wałęsy. Nieoczekiwanie zaczął się montować spontaniczny front obrony Lecha, stanęły do apelu niemal wszystkie najważniejsze autorytety dawnej solidarnościowej opozycji, z wyjątkiem nielicznej grupki jego od dawna zaprzysięgłych wrogów. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tyle mówiono o wielkości Wałęsy, co przy okazji ujawnienia teczek zawierających (?) „kompromitujące dowody jego współpracy z SB”.

Polityka 9.2016 (3048) z dnia 23.02.2016; Komentarze; s. 5
Oryginalny tytuł tekstu: "Test Wałęsy"
Reklama