Nasz Lech, wasz Bolek
Nawet jeśli Bolek był Wałęsą, to Wałęsa nie jest Bolkiem. Jest od niego sto razy większy
31 stycznia IPN zaprezentował wyniki badań nad znalezioną w mieszkaniu generała Czesława Kiszczaka teczką współpracy TW „Bolka”. Według ekspertów z Instytutu Ekspertyz Sądowych znalezione dokumenty potwierdzają współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.
***
[Tekst został opublikowany w POLITYCE 23 lutego 2016 roku.]
Prawica szaleje z radości: dokumenty ujawnione przez wdowę po gen. Kiszczaku ostatecznie potwierdzają, że Lech Wałęsa był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Bolek.
Padnijcie na kolana! Przeproście panów Cenckiewicza i Gontarczyka, którzy pierwsi ujawnili prawdę o Bolku. Niesamowite, że dawni druhowie Wałęsy gotowi są dziś bić pokłony pani Kiszczakowej, a pośrednio i samemu generałowi, że te dokumenty ocalił i bezpiecznie przechował. Że stał się poniekąd najwyższym arbitrem w sporze o najnowszą polityczną historię Polski.
Sednem tego sporu jest to, czy nasza droga do wolności była właściwa, i to, jaką rolę odegrał w niej symboliczny Mojżesz, Lech Wałęsa. Obóz prawicy odrzuca wybór tej drogi, a z Wałęsy stara się uczynić Judasza. Chce go zastąpić w roli ojca naszej odrodzonej niepodległości Lechem Kaczyńskim: „Lech za Lecha!”. Milczy, że to Wałęsa wykreował braci Kaczyńskich, drugorzędnych działaczy Solidarności, na polityków, włączając ich do swojego bliskiego otoczenia.
Wprowadził ich do gry, aby zrównoważyć wpływy obozu formującego się wokół liderów solidarnościowej umiarkowanej, liberalnej lewicy – Geremka, Kuronia, Mazowieckiego i Michnika. W kampanii prezydenckiej Wałęsa stanął przeciwko Mazowieckiemu, a bracia Kaczyńscy, zwłaszcza Jarosław, byli wiernymi oficerami Wałęsy.
Andrzej Anusz, działacz sztabu wyborczego Wałęsy w 1990 r.