Bez szacunku
Błaszczak zakazał uczczenia rocznicy śmierci pierwszego niekomunistycznego szefa MSW
Mariusz Błaszczak zakazał swoim podwładnym uczcić trzecią rocznicę śmierci pierwszego niekomunistycznego ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Kozłowskiego. Nie pomogło nawet to, że z inicjatywą uroczystości wyszła Fundacja Pomocy Rodzinom Funkcjonariuszy i Pracowników UOP i ABW, działająca przy ministerstwie. Obecni funkcjonariusze resortu nie mogli więc złożyć kwiatów pod stojącym na terenie MSW popiersiem człowieka, który po 1989 r. tworzył policję i służby specjalne wolnej Polski.
Polecenie Mariusza Błaszczaka pokazuje, że koncept tzw. polityki historycznej – a raczej manipulowania faktami i kreowania takiej wizji przeszłości, która pasuje obecnej władzy do jej linii propagandowej, ma być realizowany także wobec policjantów oraz oficerów służb specjalnych. Tych najmłodszych oczywiście, bo nieco bardziej doświadczeni dobrze wiedzą, kto ma jakie zasługi i jakim wyzwaniem było zbudowanie w pierwszych latach wolności sprawnych formacji policyjnych, wywiadu, kontrwywiadu czy wreszcie GROM-u.
Rzecz jednak nie tylko w fałszowaniu historii. Pytanie bowiem, na jakich wartościach ma się opierać służba funkcjonariuszy, skoro negowane są w istocie m.in. takie rozdziały z historii ich starszych kolegów jak akcja uwolnienia przez polski wywiad oficerów CIA w Iraku czy operacja MOST, polegająca na pomocy w emigracji rosyjskich Żydów do Izraela. W obu tych przypadkach – a są i inne, dotyczące choćby kształtu i akcji policji – polityczne decyzje i niebagatelną odpowiedzialność podejmował właśnie Kozłowski.
W tej sytuacji marginalną wydaje się kwestia samego Mariusza Błaszczaka. Owszem, porównywania życiorysów bywa zawodne. Nawet jeśli są to tak odmienne biografie.