Gremia prawnicze śmią narzekać, że władza łamie w Polsce państwo prawa. Pierwszym krokiem naprawy ma być rzekomo ogłoszenie i poszanowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Co gorsza, jacyś bezczelni donieśli prokuraturze, że wyrok nie jest publikowany i żądali, by zbadać, jak to się dzieje, że premier i jej urzędnicy przejmują władzę sędziów. I nawet jeden prokurator rozpoczął czynności dochodzeniowe. Na szczęście jego przełożony wysłał go na wieś. Drugi był już mądrzejszy i sam zrezygnował.
Brawo, panowie! Nareszcie zaczynamy przełamywać ten cholerny imposybilizm prawniczy. Widać, że ręczne sterowanie prokuraturą jest nie tylko przydatne, ale wręcz konieczne. Ale przecież sama prokuratura nie da rady. W dobrych rękach ręczne sterowanie w innych organach władzy rozwiązałoby w mig dzisiejszy kryzys konstytucyjny i położyło kres gorszącej i szkodzącej wizerunkowi Polski awanturze. Przecież już były dobre pomysły, tylko brakowało konsekwencji.
Przecież skoro raz przyjęto, że uchwałą większości sejmowej – a ona jest i działa – można odwołać złych sędziów Trybunału i pod osłoną nocy zaprzysiąc nowych, dobrych, to dlaczego jeszcze taki sędzia Rzepliński siedzi tam razem z consortesami? Przecież już partia PiS odrzuciła głupawą teorię podziału władz, a sam naczelnik powiedział, że nie może być tak, że kilku sędziów blokuje decyzje Sejmu składającego się z 460 posłów. Sejm musi szybko uchwałami unieważnić poprzednie uchwały o wyborze wszystkich sędziów Trybunału i tego samego jeszcze dnia powołać nowych piętnastu.
Słyszymy, że do Warszawy ponownie wybiera się Komisja Wenecka i będzie tu znów bruździć opiniami potępiającymi rząd. Ale jakim prawem? A gdzie kontrola na granicy? Przecież suwerenne państwo wpuszcza na swoje terytorium takich cudzoziemców, jakich chce. To prerogatywy państwa znane od stuleci. Można ostatecznie wpuszczać uchodźców, ale przecież ci ludzie, przyjeżdżający z Wenecji, na pewno prześladowań nie doznają ani biedy nie klepią. Ta cała Komisja korzysta z podszeptów czynników antypaństwowych, ludzi przegranych, którzy – jak słusznie zauważył prezydent – chcą sobie przywrócić Polskę jako dojną krowę.
Weźmy trzy ostatnie przykłady. Taki Leszek Balcerowicz powiedział w telewizji: „To, co robią aktywiści pisowscy i pisowskie media, to przemysł pogardy, na dodatek skierowany wobec instytucji państwa prawa...”. Dalej Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, że prezes PiS „sam jest marionetką". I przyznaje też, że zawiodła się na Andrzeju Dudzie i PiS. „Propagowałam głosowanie na tę partię i dlatego teraz tam mocno rzucam się w tę walkę” – powiedziała. W tym przyłącza się do niejakiego Frasyniuka, który bez żadnych profesorskich tytułów publicznie namawia, by przeciw PiS wystąpiła ulica.
Toż to nie tylko bezczelność i obraza władz wybranych przez większość Polaków, ale działanie wprost zakłócające porządek publiczny. Prokuratura powinna zaraz zatrzymać tych ludzi w areszcie i wystąpić do sądu o usankcjonowanie decyzji o tymczasowym aresztowaniu. Jeśli sąd na to by się nie zgodził – a wiadomo, że ostatnio nawet Sąd Najwyższy ogłasza jakieś odezwy polityczne do sędziów – premier może uznać, że tylko opinia kolesiów, której wcale nie trzeba publikować. Ludzie ci wtedy zostaną w areszcie, a Trybunał Konstytucyjny, złożony z nowo powołanych sędziów, rozpozna ich skargę w kolejności wpływu, czyli po latach.
Przez ten czas różni Balcerowicze zmądrzeją i będzie to przykład dla chodzących na manifestacje KOD. Więcej czadu, a będzie dobrze!