List, który możecie Państwo sami przeczytać, jest naprawdę kuriozalny. Prawnicy zaczynają być już bezradni w komentarzach poczynań pisowskiego rządu wobec polskiej władzy sądowniczej.
Zresztą protesty przeciw takim praktykom – także te płynące z Zachodu – nie robią już na rządzących wielkiego wrażenia. Tyle napisano o wkraczaniu obozu PiS w kompetencje odrębnej i niezależnej władzy sądowniczej, że nie ma co chyba pisać komentarzy prawniczych, lecz próbować dopasowywać reakcje do okoliczności bliższych zwyczajnemu życiu.
Sprawę listu porównać więc można do miasteczka, w którym policjanci pobili i zamknęli w areszcie Bogu ducha winnego obywatela. Obywatel ów – kiedy odzyskał przytomność – głośno jęczał z bólu, co mieszkańcy słyszeli przez kraty. Wtedy burmistrz napisał do obywatela następujący list:
Szanowny Panie,
pragnę pana poinformować, że reputacja naszego miasteczka cierpi z powodu sytuacji, w której się pan się znalazł. Pozostaniemy zapewne przy swoich zdaniach co do oceny przyczyn i przebiegu sporu między nami, niemniej proszę Pana, by się Pan powstrzymał od jęków i żalów, które tylko pogarszają opinię o naszym wspaniałym miasteczku.