Wczoraj publikowaliśmy list ministra finansów do Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Minister, zaniepokojony zbliżającą się prawdopodobnie gorszą oceną wiarygodności kredytowej kraju, prosił Prezesa, by ten przestał się wypowiadać. List koniecznie trzeba przeczytać, by zrozumieć, jak bardzo jest kuriozalny i jak sam może wiarygodność kredytową obniżyć.
Próbowaliśmy dopasowywać reakcje do okoliczności bliższych zwyczajnemu życiu. Był to wyimaginowany list burmistrza miasteczka do pobitego przez policję obywatela, który zamknięty w areszcie jęczy, a jego jęki tylko psują reputację miasteczku.
Jednak nie ma co tworzyć sytuacji wyimaginowanych. Trzeba propozycji konstruktywnych dla ministra. Minister pisał do kogoś, kto sam jest w opałach, z fatalną opinią w rządzie, do kogoś, kogo wysoki rangą działacz partii, Janusz Wojciechowski, proponował już aresztować. Najlepiej będzie, by minister napisał do kogoś decyzyjnego, potężnego, kto rzeczywiście może sytuację poprawić i innym kazać działać w pozytywny sposób. Czyli do prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Wzór listu już jest i z drobnymi tylko zmianami proponujemy taki:
Szanowny Panie Prezesie,
pragnę Pana poinformować, że kolejna agencja ratingowa prawdopodobnie obniży ocenę wiarygodności kredytowej Rzeczypospolitej, podając za powód sytuację kierowanego przez Pana Prezesa kraju. Polska poniosła konkretne koszty poprzedniej gorszej oceny, pomimo że sytuacja gospodarcza i stan finansów publicznych jest dobry.
Nie wchodzę tu w ocenę przyczyn i przebiegu decyzji politycznych, niemniej proszę o rozważenie powstrzymania się z wystąpieniami, które agencja ratingowa mogłaby ocenić jako zamach na instytucje sądownicze. Inwestorzy muszą bowiem korzystać z pewności prawa i sądów.