Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Armaty i bączki

Co zostało po audycie

Największe wrażenie zrobiło wystąpienie Antoniego Macierewicza. Minister wszedł na mównicę jako ostatni i mówił przez dwie godziny. Największe wrażenie zrobiło wystąpienie Antoniego Macierewicza. Minister wszedł na mównicę jako ostatni i mówił przez dwie godziny. EAST NEWS
Ministrowie Beaty Szydło nie mieli wiele czasu na przygotowanie się do tzw. audytu. W zarzutach wobec dawnej władzy trudno się było połapać. Być może o to chodziło.
PiS rozwija w Sejmie przygotowaną przez ministra infrastruktury listę z roszczeniami firm, które realizowały inwestycje drogowe podczas rządów PO-PSL.Andrzej Iwańczuk/Reporter PiS rozwija w Sejmie przygotowaną przez ministra infrastruktury listę z roszczeniami firm, które realizowały inwestycje drogowe podczas rządów PO-PSL.

W jednym z resortów usłyszeliśmy, że informacja z Kancelarii Premiera o debacie planowanej na środę 11 maja spłynęła w piątek 6 maja, dzień przed wielkim marszem opozycji. Inny minister wspomina, że o „audycie” dowiedział się na posiedzeniu rządu „jakieś dwa tygodnie przed debatą”.

Łącznikiem między Kancelarią a ministrami była Elżbieta Witek, która w rządzie Szydło odpowiada za politykę komunikacyjną. W projekt mocno zaangażowała się też szefowa Kancelarii Beata Kempa.

W poniedziałek hasło „audyt” poznała opinia publiczna – zapowiedziała go Beata Mazurek dość niecodziennymi w ustach rzeczniczki klubu PiS, niezbyt bojowymi słowami: „spodziewam się, że audyt zostanie przedstawiony w sposób rzetelny”.

Nastrój grozy starali się natomiast budować politycy z otoczenia premier. „Bilans rządów PO-PSL jest porażający. Straty dla budżetu można liczyć w miliardach. Gdyby Polacy pozwolili dłużej rządzić PO i PSL, to za cztery lata nie byłoby już czym rządzić” – straszyła Kempa w TVP Info. Równolegle byli motywowani ministrowie, którzy w Sejmie mieli wystąpić w komplecie.

Z Kancelarii dostaliśmy sugestię, że ma być ostro. Minister przygotował więc ostre przemówienie, a po wszystkim i tak usłyszał, że było zbyt łagodne – twierdzi nasz rozmówca.

Rząd nie przygotował konkretnych wskazówek dla resortów, jak mają rozliczać ministrów z Platformy i PSL; nie istniał żaden szablon, dzięki któremu wystąpienia w Sejmie tworzyłyby spójną całość.

„Audyt” nieprzypadkowo nie istnieje więc w wersji pisemnej, a to, co usłyszeliśmy, stanowiło wypadkową zdolności retorycznych danego ministra, jego temperamentu politycznego i czysto ludzkiego zainteresowania tematem.

Polityka 21.2016 (3060) z dnia 17.05.2016; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Armaty i bączki"
Reklama