Rządząca dzisiaj partia znana jest ze stosowania bardzo radykalnego języka, pełnego insynuacji i agresji. To jedna z głównych broni tej formacji, spajająca jej elektorat, budująca wizerunek wroga. Ale przez długie lata była to partia mężczyzn, to oni nadawali ton twardemu przekazowi Prawa i Sprawiedliwości.
Teraz to się zmienia. Do głosu w PiS doszły kobiety, które w ostrości wystąpień nie tylko dorównują partyjnym kolegom, ale idą jeszcze dalej, przekraczają kolejne bariery, są – łagodnie rzecz ujmując – bezkompromisowe, zwłaszcza kiedy ktoś w ich mniemaniu atakuje szefa ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.
Co łączy te „szahidki prezesa”? Skąd się bierze w nich skłonność do takiej brutalności i emocjonalnej ekspresji? Mówi się, że kobiety w polityce mają łagodzić obyczaje, tonować nastroje, ale coraz częściej jest wręcz przeciwnie. Dlaczego? Temu tematowi poświęcamy okładkę i główny tekst w najnowszym wydaniu POLITYKI. Zachęcam do przeczytania tego interesującego, wielowątkowego materiału.
Ponadto w najnowszej POLITYCE: Jacek Żakowski rozważa, dlaczego ludziom w Polsce, ale także w wielu innych krajach, przestaje podobać się liberalna, zachodnia demokracja, a w zamian wybierają populistów, radykałów, „oszołomów”, którzy jeszcze kilka lat temu nie mogliby marzyć o politycznych sukcesach. Rafał Woś rozmawia ze znaną