Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czas Anakondy

Amerykanie lądują na poligonie w Drawsku Pomorskim

Na pierwszym ćwiczeniu Anakonda byli tylko polscy żołnierze. Anakonda 2016 będzie już trzecią z udziałem tych z zagranicy. Na pierwszym ćwiczeniu Anakonda byli tylko polscy żołnierze. Anakonda 2016 będzie już trzecią z udziałem tych z zagranicy. Piotr Małecki / Polityka
Anakonda 2016 ciągle się rozrastała. Przybywało amerykańskich żołnierzy zaangażowanych w ćwiczenia. Musiało ich być więcej niż polskich, bo są to również ćwiczenia z propagandy.
Kapitan Felix Almonte (na pierwszym planie) odpowiada za łączność. Na ćwiczeniach również za tę z dziennikarzami.Piotr Małecki/Polityka Kapitan Felix Almonte (na pierwszym planie) odpowiada za łączność. Na ćwiczeniach również za tę z dziennikarzami.

Kpt. Samson przemawia do swojego plutonu niczym kaznodzieja. Niektórzy słuchają na stojąco. Część klęczy na jednym kolanie, co jeszcze potęguje wrażenie, że to bardziej kazanie niż odprawa. Gdyby mniej rzucał mięsem, naprawdę można by się pomylić. – Wierzcie mi, chłopcy, że to kurewsko udany dzień na strzelanie – mówi. – I dlatego wyprujcie z siebie flaki, bo szkoda byłoby zmarnować taką szansę. Trudno powiedzieć, czy dzień jest aż tak cudowny, bo słońce nad poligonem w Drawsku Pomorskim stoi już dosyć wysoko i grzeje jak cholera. Ale żołnierze każdy tekst Samsona potwierdzają zbiorowym pomrukiem ou. Albo czymś w tym stylu, bo ciężko się zorientować, co tak naprawdę mówią, nie licząc tego, że każde kolejne ou jest coraz głośniejsze i mocniejsze. I chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Po Samsonie przemawia sierżant Reid i ten to dopiero potrafi dobitnie powiedzieć, o co mu chodzi. Za lewym uchem Reid ma wytatuowane trzy gwiazdki, ale to jedyna oznaka luzu. Reid mówi o zasadach zachowania bezpieczeństwa. A raczej o tym, co się stanie, jeśli któryś z żołnierzy tych zasad nie zachowa. W dużym uproszczeniu każdy taki żołnierz będzie tego gorzko żałował. Ostatnie słowa Reida zakłóca ryk silników czterech transporterów opancerzonych Bradley, które majestatycznie wynurzają się zza wzgórza. Z daleka wyglądają jak ogromne owady. Z bliska jak coś, czego nie chciałoby się spotkać na swojej drodze.

Poligon jest spory. Nie mniejszy niż zapotrzebowanie na paliwo bradleyów z 1. Brygady Zmechanizowanej wchodzącej w skład 3. Dywizji Piechoty z Fort Stewart w stanie Georgia.

Polityka 24.2016 (3063) z dnia 07.06.2016; Na własne oczy; s. 108
Oryginalny tytuł tekstu: "Czas Anakondy"
Reklama