Jak mówił w książce „Cena władzy” Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy w czasach poprzednich rządów PiS, ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ujawnił mu kiedyś swoją filozofię kierowania resortem: „Musimy przyjmować na stanowiska (prokuratorskie) ludzi młodych, i to do pierwszego szeregu, ponieważ tacy ludzie będą nam całkowicie oddani”. Na polecenie Ziobry Kaczmarek awansował wtedy na kierownicze stanowisko do wydziału do walki z przestępczością zorganizowaną Prokuratury Krajowej młodego, obiecującego prokuratora z Katowic Bogdana Święczkowskiego. I ten miał niebawem wyznać Kaczmarkowi: „Jestem oddany Zbyszkowi, zawsze będę. Zobacz, w tej chwili biorę do siebie prok. Hołdę, który dzięki mnie awansuje i też będzie mi zawsze oddany”.
Prokuratura w pierwszej odsłonie IV RP miała skutecznie rozbijać tzw. układ. Ale PiS tak się rozpędził, że po dwóch latach rozbił własny układ koalicyjny i oddał władzę. Prokuratorzy awansowani przez Ziobrę jeszcze jakiś czas przetrwali w Prokuraturze Krajowej, a po powołaniu w jej miejsce Prokuratury Generalnej 26 nominatów Ziobry odeszło w stan spoczynku. Skorzystali ze specjalnie dla nich uchwalonej ustawy. Na jej mocy prokuratorzy likwidowanej PK, a niepowołani w skład Prokuratury Generalnej, mogli przejść w stan spoczynku, zachowując 100 proc. uposażenia (ok. 14 tys. zł).