Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

PiS zatrzymał modernizację polskiej armii. Miliardy złotych zostaną w kasie

Ministerstwo Obrony Narodowej
Plan Modernizacji Technicznej armii, jaki znaliśmy, to już praktycznie historia. A nowego wciąż nie ma.

Polska odnotuje w tym roku drastyczny spadek wydatków obronnych i zapewne nie wyda na modernizację tyle, ile zaleca NATO.

Wiodąca rola Polski jako lidera zamówień zbrojeniowych w regionie właśnie staje pod znakiem zapytania. Cztery lata temu ogłosiliśmy, że w ciągu dekady wydamy na nowoczesną broń, głównie opartą o zachodnie technologie, 130 mld złotych. Nawet w przeliczeniu na dolary było to ponad 40 miliardów, kwota oszałamiająca jak na realia wschodniej Europy i nie do pogardzenia dla światowych dostawców uzbrojenia. Do tej pory jednak nie udało się kupić ani uruchomić produkcji żadnego z kluczowych systemów.

W tym artykule nie będzie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak się stało. Może program był zbyt ambitny, może zabrakło odpowiednich ludzi do jego przypilnowania, może nie umieliśmy wystarczająco sprawnie negocjować, może zmiana rządu nie pomogła. Najpewniej wszystkiego po trochu. Parę wybranych, konkretnych przykładów powinno dać „materiał do przemyśleń”.

Patrioty nie nadleciały

21 kwietnia 2015 r. prezydent Bronisław Komorowski postanowił osobiście ogłosić wybór Polski w najważniejszym – przynajmniej tak się wtedy wydawało – programie modernizacyjnym wojska. Jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych wskazał Stany Zjednoczone i firmę Raytheon z systemem Patriot jako strategicznych partnerów w budowie obrony antyrakietowej i przeciwlotniczej pod kryptonimem „Wisła”.

Wcześniej w trwającym dwa lata dialogu technicznym Polska rozpatrywała cztery propozycje, w finale Amerykanie wygrali z Francuzami, bo przeważyły czynniki strategiczno-polityczne. Jednak ani poprzedni rząd, ani obecny nie złożyli nawet wstępnego zamówienia. Cena Patriotów, jakie chcieliśmy (głęboko zmodernizowanych, faktycznie nowego systemu), okazała się zaporowa.

Reklama