Prokuratorzy zbadają szczątki ofiar tragedii smoleńskiej. To nie ekshumacja, a bezczeszczenie
Specjalny zespół prokuratorów powołany przez ministra sprawiedliwości/Prokuratora Generalnego do ponownego zbadania okoliczności tragedii 10 kwietnia 2010 r. zamierza przeprowadzić ekshumację szczątków jej ofiar. I to nawet gdyby ich rodziny były temu przeciwne.
Po pierwsze (choć temat nie jest na dowcipy), trzeba docenić decyzję prokuratorów, którzy oznajmili, że nie będą naruszać prochów osób skremowanych ani też grobów tych, którzy już raz zostali ekshumowani.
Po drugie, należy zapytać, czy rzeczywiście istnieje jakiekolwiek prawne uzasadnienie tak drastycznej i całkowicie sprzecznej z cywilizacyjną normą kulturową ingerencji w spokój zmarłych, nie wspominając już o prawach rodzin, które się na taką ekshumację nie godzą.
Innymi słowy: jakież to dowody chcecie, państwo prokuratorzy, uzyskać, wydobywając z grobów szczątki ofiar, które (przepraszam za drastyczność) spoczywają w ziemi od sześciu lat? Jeśli ślady trotylu, to już ten wariant chyba przerobiliśmy.
Po trzecie, państwo prokuratorzy i Prokuratorze Ziobro, jakie macie prawo naruszać najgłębsze uczucia tych rodzin, które pojmują żałobę inaczej niż dociekanie, czy w mogile rzeczywiście spoczywają kości ich małżonka, rodzica czy innej osoby bliskiej? Ci spośród bliskich, którzy (np. pani Magdalena Merta, publicznie o tym opowiadająca) mają takie wątpliwości, a cechują się inną nieco wrażliwością i stosunkiem do cywilizacyjnego tabu, nie muszą narzucać tej procedury pozostałym. Choćby w imię szacunku dla bliźnich.
Po czwarte, co by było, gdyby władzy kiedyś przyszło do głowy wybudowanie Mauzoleum Ofiar 10 kwietnia 2010, w tym oczywiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Czy wtedy niektóre rodziny (w tym Jarosław Kaczyński i córka prezydenta) zdecydowałyby się na jeszcze jedną ekshumację?