Mamy czarny scenariusz dla Trybunału Konstytucyjnego. Nawet bez pozorów debaty parlamentarnej, z pośpiesznym wyłączaniem mikrofonów opozycji w Sejmie – zdyscyplinowany PiS uchwali wkrótce nową, już trzecią, ustawę tzw. naprawczą, regulującą działanie Trybunału Konstytucyjnego. Przeszła już przez Sejm, czeka na Senat. Będzie jawnie sprzeczna z konstytucją. Skąd wiemy? Bo powtarza rozwiązania już zaskarżane przez najwyższe organy i gremia prawnicze w Polsce, a nawet osądzone jako niekonstytucyjne w wyroku z 9 marca 2016 r. przez sam Trybunał i ocenione jako sprzeczne z demokratycznym prawem przez Komisję Wenecką. Tu i ówdzie PiS zmienia szczegóły, ale drwi sobie z krajowych i zagranicznych autorytetów prawniczych.
Komisja Wenecka w swojej opinii podkreśliła, że opublikowanie wspomnianego wyroku i jego poszanowanie przez władze jest warunkiem koniecznym do znalezienia wyjścia z tego kryzysu. PiS nie tylko nie szanuje tego wyroku, ale w przegłosowanej właśnie ustawie dodaje nowe środki paraliżowania kontroli konstytucyjności ustaw: czterech sędziów może wstrzymać rozstrzygnięcie każdej sprawy, bieg procesu może wstrzymać nieobecność prokuratora generalnego (a wiemy, co prokurator i minister w jednej osobie o Trybunale myśli). Taka ustawa to nie tylko kuriozum w skali światowej, ale i dowód arogancji władzy. Sekretarz generalny Rady Europy Thorbjørn Jagland już zwrócił się do Komisji Weneckiej o pilną ocenę ustawy. Zaapelował do Sejmu i Senatu, by wstrzymały się z ostatecznym jej zaklepaniem i rozważyły opinię Komisji Weneckiej.
Ustawa przewiduje 30-dniowe vacatio legis.