Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ludobójstwo jak cień

W uchwale wołyńskiej pada słowo „ludobójstwo”. Tabu zostało przełamane

Kancelaria Prezesa RM
Uchwała Sejmu RP w sprawie upamiętnienia zbrodni na Wołyniu została przyjęta bez głosu sprzeciwu.

Wprawdzie pada w niej słowo „ludobójstwo”, pada otwarcie, wprost i bez niedomówień, ale uchwała wyraźnie adresuje oskarżenie w kierunku ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN/UPA, którzy zbrodni na Polakach dokonali w 1943 r. Nie oskarża wszystkich Ukraińców, narodu, choć oskarża wszystkie oddziały UPA.

Tabu zostało przełamane, pada słowo, jakie od lat różniło nie tylko polityków, ale również historyków po obu stronach granicy. Dotychczas go unikano, choć są historycy, którzy to, co zaszło na Wołyniu, porównują z Holocaustem. Ukraińcy robili wiele, żeby nie padło. Ostatnio grupa parlamentarzystów zabiegała, aby go nie używać, dla dobra stosunków polsko-ukraińskich, współpracy i pomocy.

Ich starania sprawiły jedynie tyle, że polski Sejm przyjął uchwałę nie 11, lecz 22 lipca. Ustanawiając zresztą dzień 11 lipca, uważany za apogeum morderstw dokonanych na Polakach z Wołynia, „Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP”.

Ukraiński parlament, choć zapowiadał kontruchwałę, ostrą i wskazującą, że to polscy politycy nadwerężają wzajemne relacje, jest już na wakacjach, w Kijowie uchwała nie została podjęta, choć pewnie można do niej powrócić podczas następnej sesji. Czy tego właśnie dotyczyło tajne porozumienie pomiędzy marszałkami Kuchcińskim i Parubijem? (Zresztą zostałoby w dyskrecji, gdyby nie pochwalili się nim Ukraińcy na Facebooku).

Polska uchwała słusznie podnosi, że wiele ofiar zbrodni nie zostało dotychczas godnie pochowanych ani upamiętnionych i że należy to zrobić. Co zresztą nie będzie łatwe, groby się zapadły, rodziny zmarły, świadkowie zacierają fakty w pamięci, są coraz starsi.

Reklama