Mamy czas szaleńców, nowych terrorystów: samotnych, zaburzonych, gotowych na śmierć. Wraz z tragicznymi wydarzeniami ostatnich tygodni, od Nicei po Monachium, przybył nam nowy strach. Lęk przed tymi, których intencje i czyny trudno zrozumieć, a chyba jeszcze trudniej przed nimi się uchronić, bo działają samotnie, impulsywnie, uderzają znienacka.
Piszemy o nich w artykule okładkowym w najnowszym wydaniu POLITYKI. Przedstawiamy obszerne psychologiczne – i psychiatryczne – studium tego przypadku. Pytamy: czy to się da leczyć i w ogóle co z tym robić. Ale, zdradzę, konkluzja nie jest prosta ani oczywista.
Żegnamy też, kilkoma tekstami, papieża Franciszka, opuszczającego po pięciu pracowitych dniach Polskę pielgrzymów. Zastanawiamy się, co tu zostawił prócz dojmującego wrażenia, że reprezentuje Kościół jakże odmienny od naszego, narodowego.
Witamy z kolei następne wielkie masowe wydarzenie, z innego porządku – olimpiadę w Rio de Janeiro. Artur Domosławski przysłał z Rio smutną korespondencję, o podzielonym, skłóconym społeczeństwie, któremu nie w głowie igrzyska. Ale może stanie się Franciszkowy cud: święto sportu mimo wszystko wypali i połączy to, co podzielone. Zobaczymy i będziemy relacjonować.