Juliusz Ćwieluch: – Kto dowodzi polską armią?
Gen. Janusz Bronowicz: – Minister Antoni Macierewicz. Jeszcze żaden minister obrony narodowej nie miał takiej władzy nad armią. Właściwie może robić, co chce. Według mnie jest pierwszym cywilnym dowódcą Sił Zbrojnych.
Mamy przecież cywilną kontrolę nad armią.
Wprowadzony po przemianach 1989 r. model funkcjonowania polskiej armii zakładał, że – w dużym uproszczeniu – wojskowi zarządzają armią, a politycy patrzą im na ręce, czy robią to uczciwie i podejmują właściwe decyzje. Dziś ten model już właściwie nie istnieje, bo wojskowi po prostu oddali ministrowi pole.
Oddali czy sobie wziął?
Powiedzmy, że umiejętnie odnalazł się w realiach, które przygotowała poprzednia ekipa. A następnie poprzez serię decyzji kadrowych umocnił swoją władzę. Proszę przeanalizować doświadczenie kadry kierowniczej w Sztabie Generalnym. Jego obecny szef nie ma doświadczenia w dowodzeniu jednostkami większymi niż batalion. W tamtych realiach to było 30 wozów. Jego pierwszy zastępca dowodzenie w linii zakończył na brygadzie radiotechnicznej. Jakie mają doświadczenia na misjach? Wyznaczając takich ludzi na najwyższe stanowiska, można się spodziewać, że ich samosterowalność będzie niższa niż u osób o długiej i trudnej ścieżce służby. Nie twierdzę, że ktokolwiek jest niekompetentny. Bardziej chodzi o cechy charakteru i przede wszystkim doświadczenie. Pomimo że dochodzi do sytuacji kuriozalnych, jak przyznanie rzecznikowi MON złotego medalu za zasługi dla obronności kraju, w komórkach podległych MON nie ma odważnych, żeby przeciwdziałać tego typu sytuacjom. Decyzję o tym, że odejdę z wojska, podjąłem już właściwie w grudniu, po zamieszaniu wokół Trybunału Konstytucyjnego.