Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Apel w sprawie narastającej agresji i nienawiści

Mirosław Gryń / Polityka
Apelujemy do najwyższych przedstawicieli władz państwowych i duchowieństwa o potępienie przemocy z pobudek etnicznych.

Ostatnio w naszym kraju przybiera na sile agresja wobec ludzi odmiennej narodowości, koloru skóry albo wyznania. Łatwo jest o poczucie fizycznego zagrożenia. Nie wiadomo, kto następny zostanie napadnięty dlatego, że jest ciemnej karnacji albo że rozmawia w obcym języku – tak, jak niedawno polski profesor historii zaatakowany w warszawskim tramwaju. Od roku rośnie liczba incydentów tego rodzaju.

Organa ścigania nie zwalczą skutecznie tej agresji. Potrzebne jest coś więcej: poczucie, że państwo, jego władze, organizacje społeczne i wyznaniowe nie dają zgody na taką przemoc. Że ten, kto się jej dopuszcza, nie czyni tego w imię Polski i Polaków.

Kiedy w 2006 roku na warszawskiej ulicy sympatyk faszyzmu napadł naczelnego rabina Polski, prezydent Lech Kaczyński zaprosił rabina do Pałacu Prezydenckiego. Taki gest może wyrażać nie tylko tolerancję, szacunek dla Konstytucji i praw człowieka, lecz także postawę prawdziwie chrześcijańską i patriotyczną.

Wielu obywateli oczekuje, że również obecne akty przemocy spotkają się z potępieniem najwyższych władz. Te jednak milczą. Ktoś może odebrać to jak przyzwolenie – na przykład członkowie organizacji noszącej nazwę przedwojennych bojówek faszystowskich. Niedawno w Gdańsku napadli oni delegację stowarzyszenia, którego patronem jest działacz Żegoty – okupacyjnej Rady Pomocy Żydom.

Kto pohamuje nienawiść etniczną, jeżeli nie zabiorą w tej sprawie głosu przedstawiciele najwyższych władz państwa i największe krajowe autorytety duchowe i moralne? Czego trzeba, żeby Polska powiedziała ksenofobom „nie”? Czy ktoś musi zostać pobity śmiertelnie?

Apelujemy do najwyższych przedstawicieli władz państwowych i duchowieństwa o potępienie przemocy z pobudek etnicznych – po to, by ludzie do niej chętni stracili poczucie słuszności i bezkarności.

Reklama