Pod koniec czerwca Komitet Obrony Demokracji w Oświęcimiu podpisał bezterminową umowę na wynajem lokalu, w którym przez ostatnie osiem lat mieściło się biuro poselskie Beaty Szydło. – Oczywiście nie wygoniliśmy z tego lokalu pani premier, ale mam nadzieję, że ta zmiana będzie symboliczna. Premier przeniosła swoje biuro poselskie w inne miejsce – mówi Tadeusz Kuś z oświęcimskiego KOD. Komitet też czeka przejście od symboli do działania.
KOD odwołuje się do etosu KOR, który właśnie obchodzi swoją 40. rocznicę powstania. Coraz częściej słychać jednak narzekania, że zbieżność nazwy i głoszenie „ogólnie słusznych” haseł to za mało. Ostatnio gorzki internetowy wpis na ten temat zamieścił Zbigniew Hołdys. Punktował w nim różnice między KOD a KOR – w tym przede wszystkim brak pracy u podstaw i ograniczanie się do organizacji manifestacji. „KOD był nadzieją wielu ludzi. Wędruje ulicami coraz mniejszymi grupami, niekiedy w niejasnym celu, dla samego protestu bez tytułu, ktoś przemawia na placach o konieczności obrony demokracji, chwilami wydaje się, że ruch KOD jest coraz bardziej wątły, a na pewno nie ma żadnej projekcji na przyszłość” – pisze Hołdys.
Zbuntowani
Działacze KOD są świadomi tego, że ich ruch wytraca prędkość. – Na początku jest spontaniczny zryw, poruszenie, a potem albo to umiera, albo się przekształca w działania instytucjonalne. My się przekształcamy, obok ruchu powstają stowarzyszenie, think tank, media – tłumaczy Mateusz Kijowski.
Struktury są niezbędne, aby od marszowych emocji przejść do działania. Kuba Karyś, producent i reżyser TV i filmowy, kieruje Komitetem w regionalnej twierdzy PiS na Podkarpaciu. – Od kilku tygodni zajmujemy się formalizacją stowarzyszenia, choć są pewnie ważniejsze sprawy.