O tym, jak słynny prokurator Zygmunt K. stał się zwykłym człowiekiem, ale w to nie uwierzył.
Był jednym z ważniejszych prokuratorów w kraju. Gdy z pokoiku na poddaszu, który zajmował jako rzecznik dyscyplinarny od skarg na prokuratorów, nagle, za sprawą ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, trafił na fotel szefa prokuratury apelacyjnej – dostał najważniejsze śledztwa w kraju. Od zabójstwa gen. Marka Papały, przez sprawę byłego prezesa PZU Życie Grzegorza Wieczerzaka, po aferę Lwa Rywina. Wszystkie je nadzorował osobiście, komentując śledztwa w radiu i telewizji.
Polityka
39.2016
(3078) z dnia 20.09.2016;
Polityka;
s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Łasy na sałatę"