Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Zamek na piasku

Co się stało z Legią? Współwłaściciel klubu mówi o przyczynach i sposobach wyjścia z kryzysu

Kuba Atys / Agencja Gazeta
Rozmowa z Dariuszem Mioduskim, współwłaścicielem Legii Warszawa, o tym, jak Legia sama zapracowała na kryzys.

Marcin Piątek: – Święto w Lidze Mistrzów zmieniło się w stypę. Klęska na boisku, zadyma na trybunach. Sporządziliście już bilans strat?
Dariusz Mioduski: Czekamy na kary ze strony UEFA za zachowanie kibiców. Odpalenie rac, wtargnięcie kibiców na trybunę biznesową i bójka ze stewardami – będzie nas to kosztowało zapewne kilkaset tysięcy złotych. Liczymy się z tym, że na mecz z Realem jedna z trybun zostanie zamknięta. W najgorszym wypadku zagramy to spotkanie bez publiczności, bo niestety organizacja FARE, która tropi zachowania rasistowskie na stadionach, twierdzi, że z trybun wznoszone były antysemickie okrzyki. Ja ich nie słyszałem. Delegat UEFA też tego nie odnotował, ale zobaczymy, jak zostaną potraktowane informacje przedstawione przez FARE.

Kamery nieraz pokazywały pana chowającego podczas meczu twarz w dłoniach. Trochę panu współczuję, że kolejny raz musi pan świecić oczami za chuliganów. Ale nie bardzo. Biorąc pod uwagę politykę, jaką władze Legii prowadzą wobec ultrasów, można powiedzieć: doigraliście się.
W Legii nie ma przyzwolenia na działanie chuliganów. Ani tym bardziej bratania się z nimi. Dla mnie jest oczywiste, że musimy wyeliminować ze stadionu ludzi, którzy są sprawcami kłopotów i narażają nas na straty. Po zajściach, które miały miejsce dwa lata temu z Jagiellonią, podjęliśmy dialog. Tłumaczyliśmy kibicom, gdzie jest granica zachowań, które uważamy za nieakceptowalne. Zdarzały się incydenty, ale generalnie szło ku dobremu. Generalnie wśród kibiców z Żylety jest teraz większa świadomość, a przede wszystkim samodyscyplina. Ale wbrew pozorom to nie jest jednolita grupa i nie ma jednego lidera, który nią kieruje. Coś jednak w relacjach z kibicami nie zostało należycie dopilnowane i pewna grupa ludzi poczuła, że znów może sobie pozwolić na więcej.

Reklama