Kraj

Zespół Downa już dziś nie może być powodem do aborcji? Minister ma własną (nad)interpretację

Jerry Lai / Flickr CC by 2.0
Konstanty Radziwiłł stwierdził, że już dziś przerwanie ciąży z powodu podejrzenia u płodu zespołu Downa jest niezgodne z prawem.

„Moim zdaniem już teraz przerywanie ciąży w takim przypadku nie spełnia kryteriów ustawowych, choć zastrzegam, że wypowiadam się jako obywatel, a nie minister” – powiedział Minister Zdrowia w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.

Dlaczego zdaniem ministra na gruncie obecnie obowiązujących przepisów przerwanie ciąży miałoby być niezgodne z prawem? Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży mówi wyraźnie, że terminacja ciąży jest dozwolona między innymi wtedy, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Dlaczego zdaniem dr. Radziwiłła, doświadczonego lekarza, zespół Downa nie wyczerpuje tych kryteriów?

Niektóre wady da się skorygować. Coś złagodzić, coś jeszcze dla dziecka wyszarpać. Ale nie zawsze jest taka możliwość. Można leczyć, operować towarzyszące zespołowi Downa schorzenia, takie jak wady serca. Ale samego zespołu się nie leczy. Żaden lekarz nie potrafi dziś odwrócić trisomii – dlatego właśnie uznaje się je za „nieodwracalne”.

Jako doświadczony lekarz Konstanty Radziwiłł musi to wiedzieć. Wygląda jednak na to, że minister stosuje nie wykładnię gramatyczną, która nakazuje dosłownie czytać przepisy. Posiłkuje się on raczej wykładnią teleologiczną, celowościową. Tłumaczy ona, jaki jest cel ustawodawcy, do czego zmierza, ustanawiając taki przepis. Najwidoczniej zdaniem ministra celem jest zakaz przerywania ciąży, nawet w przypadku „ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu”. Nawet jeśli obowiązujące dziś prawo mówi wprost, że jest inaczej.

Konstanty Radziwiłł podkreślił, że mówi jako obywatel, nie jako minister. To wygodny zabieg: powiedziałem, ale jakby nie ja to powiedziałem. A przecież minister nie wypowiadał się anonimowo, na zamkniętym blogu, pod pseudonimem. Udzielił wywiadu poważnemu dziennikowi, opowiadał o sprawach kierowanego przez siebie resortu, pod nazwiskiem. Czytelnik ma prawo domniemywać, że to słowa ministra.

Jako szef resortu Radziwiłł nie może przecież zmienić brzmienia ustawy. Ale jako były szef krajowego lekarskiego samorządu, Naczelnej Izby Lekarskiej, nadal cieszy się poważaniem w środowisku i jego głos wiele waży. Prywatny pogląd ministra to jasny sygnał dla środowiska, jak należy już dziś rozumieć literę prawa.

Na tej samej zasadzie wypowiedział się ostatnio prezes Jarosław Kaczyński. „Mówię teraz o moim osobistym poglądzie: uważam, że powinna nastąpić zmiana, by dzieci z zespołem Downa mogły normalnie żyć. Nie widzę powodu, aby wyrażać zgodę państwową na ich eliminację” – stwierdził w rozmowie z Onetem.

Rządzący nie ukrywają, że mimo protestów, czarnych czy nie, dążą do zmiany prawa. Jeżeli jeszcze się to nie udało, próbują narzucić swoją interpretację obowiązujących zasad. Ale czy rzeczywiście omnia sunt interpretanda? Czy nawet zapisana i nadal przecież obowiązująca ustawa może podlegać dowolnemu rozumieniu i stosowaniu?

Z historii znamy już ten model. Jeśli przepisów nie da się derogować – trzeba choć narzucić ich interpretację, zgodnie ze swą wolą. Odejście od litery prawa do światopoglądu brzmi co najmniej niepokojąco. Przynajmniej w państwie prawa.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną