Redaktor Tulicki z „Wiadomości” TVP jest autorem obrzydliwego paszkwilu na Adama Michnika z okazji jego 70-lecia. Sprawa stała się głośna, dlaczegóż więc jeszcze o tym wspominam, przecież tematów nie brak – bajdy Macierewicza, wynurzenie się Misiewicza, komentarze dyrektora Magierowskiego, bzdury ministra Błaszczaka i dużo innych?
Odpowiadam: na wszystko przyjdzie czas, ale obowiązkiem dziennikarza jest dawać świadectwo temu, co się dzieje. Dlatego najpierw zwracam uwagę na to draństwo. Po obejrzeniu paszkwilu Tulickiego w internecie w pełni zgadzam się z opinią Adama Leszczyńskiego (OKO.press), który dał zdanie po zdaniu opis tej parodii dziennikarstwa, jaką wykonał p. Tulicki: zestaw kłamstw, niedomówień, insynuacji i przemilczeń. Nie jest to obiektywny portret człowieka, jego osiągnięć i porażek, blasków i cieni. To zwyczajna łobuzeria medialna w aureoli telewizji publicznej. „Kimże ja jestem, żeby oceniać Michnika?” – mógłby, wzorem papieża Franciszka, zastanowić się redaktor „Wiadomości” TVP. Ale jemu ręka nie drgnęła, sumienie go nie ruszyło.
„Wiadomości” nie wspominają, że Michnik był jednym z głównych opozycjonistów w PRL, ze stażem od lat 60., od wczesnej młodości, był wielokrotnie aresztowany, siedział 7 lat w więzieniach. Gdyby nie tacy ludzie jak Kuroń, Michnik, Modzelewski, Wałęsa czy Havel i inni, komunizm trwałby dłużej. Jego znane od Chile do Moskwy nazwisko – obok kilku innych – jest symbolem sprzeciwu wobec komunistycznej dyktatury. Jego zasługi dla demokracji są doceniane nie tylko u nas, ale i za granicą. Tymczasem „Wiadomości” pp. Kurskiego, Paczuskiej, Marcina Tulickiego robią z Michnika kolaboranta.