Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Normalnie żyjemy

Budżet nareszcie mamy normalny.

Wynajęty przez PiS na posadę prezydenta RP Andrzej Duda z Krakowa poinformował, że nie da sobie obciąć rąk z powodu jakiejś grupy ludzi związanej z poprzednią władzą. Bardzo słusznie, przecież utrzymuje się on z tego, że podpisuje. A i za głowę czasem musi się złapać, słuchając wiadomości z Brukseli. Zza żelaznej kurtyny znaczy. Bo ta Europa za bardzo nas nie rozumie – skarżył się pan Duda w Budapeszcie. Tymczasem my tu żyjemy po prostu normalnie i jest na to wiele przykładów.

Oto do „Gazety Wyborczej” we Wrocławiu została wysłana przesyłka. I dotarła, tyle że kurier zażądał odebrania jej na ulicy. Klauzula sumienia nie pozwoliła mu wejść do środka – do tego kłębowiska antychrystów, kryptokomunistów i niewolników francuskich widelców. Inny przykład: w Poznaniu odbywa się seminarium lekarzy specjalistów. Zabiera głos sława, wielki przyjaciel wszystkich kobiet w ciąży prof. Bogdan Chazan. Wyjaśnia, że przyczyną niepłodności są poglądy polityczne – lewicowe oczywiście. Lewaczki przesadnie zabiegają o szczupłą sylwetkę, chodzą głodne, więc są wściekłe i walczą o in vitro, tymczasem lekko otłuszczeni prawicowcy (oraz PSL i kilku od Kukiza) zachodzą w ciążę bez wysiłku. I bardzo proszę, normalność znów zwycięża.

Budżet też nareszcie mamy normalny. Wicepremier Mateusz Morawiecki stanął na głowie i zakochał się w nim po uszy. Mało tego. Budżet te uczucia odwzajemnił. Co tu dużo gadać, namiętność pokona każdą przeszkodę w finansach publicznych. Podobno Łukaszenka, którego wicepremier ostatnio odwiedził, był tym nowoczesnym podejściem do ekonomii zachwycony. I przyznał, że też układa budżety z miłości do ludzi, a nie dla wskaźników.

W Krakowie nagrodą Patrioty Roku 2016 uhonorował się Antoni Macierewicz. Laudację wygłosił prof. Andrzej Nowak z UJ. Nie wahał się użyć wielkich słów: laureat odważył się wziąć na swoje barki dochodzenie prawdy w sprawie, w której przeciwnikiem jest najsilniejszy i najniebezpieczniejszy człowiek na świecie, Władimir Putin – ma on na sobie krew setek tysięcy ludzi, w tym 200 tys. Czeczenów. Tu przerywam na chwilę opis uroczystości, by przypomnieć, że niedawno nie wpuszczono do Polski kilkudziesięciu uchodźców z Czeczenii – kobiet, dzieci, rodzin po prostu – bo wśród nich mogli być terroryści. Przemoczonych i głodnych zabrała dokądś białoruska milicja…

Wracam do święta Macierewicza w Krakowie. Jako imprezę uzupełniającą zorganizowano tam panel kulturalny, jakiego nie było od zakończenia PRL. Pisowscy komisarze ludowi i ich akolici wystąpili oficjalnie o przywrócenie cenzury – na razie dla teatrów. Przedstawiono listę największych szkodników „kalających wszystko, co dla prawdziwego Polaka najświętsze: rodzinę, Kościół, Jezusa i historię”. Na czele Monika Strzępka i Paweł Demirski, a dalej Michał Zadara, Krzysztof Mieszkowski, Piotr Ratajczak i Litwin Eimuntas Nekrosius, który zadrwił, i to w Teatrze Narodowym, z naszego wielkiego dramatu „Dziady”. Podobno poszło mu tak łatwo, bo kończył studia w Moskwie. Czarę goryczy przelały zaś łachmany. Jeden z dyskutantów zauważył, że wymienieni tu reżyserzy specjalnie ubierają aktorów w szmaty deformujące postaci, by nie można było odróżnić, kto jest kobietą, a kto mężczyzną.

Uczestnicy kulturalnego pandemonium zgłosili na koniec swoje postulaty: teatrom odebrać dotacje, a twórcom zabronić dowolnego interpretowania literatury. Oczywiście Europa znowu nie zrozumie, że to wszystko w ramach przywracania normalności oraz ukochania wolności i suwerenności przez Polaków.

Polityka 44.2016 (3083) z dnia 25.10.2016; Felietony; s. 105
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną