Centralne Biuro Antykorupcyjne uznało, że prezydent Lublina Krzysztof Żuk złamał przepisy antykorupcyjne, bo pełniąc swą samorządową funkcję, zasiadał także w radzie nadzorczej spółki PZU Życie, i złożyło do Rady Miasta wniosek o wygaszenie mandatu prezydenta. Żuk jest pewien, że prawa nie złamał i podkreśla, że niejasności najlepiej wyjaśni postępowanie sądowe, a w inicjatywie CBA dopatruje się motywów politycznych. Prezydent cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców Lublina, czego dowodzi społeczna mobilizacja w jego obronie, a także fakt, że w ostatnich wyborach samorządowych został wybrany na kolejną kadencję w pierwszej turze głosowania. W okresie jego prezydentury Lublin zrzucił stygmat miasta Polski B i stał się dynamicznie rozwijającą metropolią.
Główną (dla państwa PiS) wadą Krzysztofa Żuka jest jego związek z Platformą Obywatelską. Próba pozbawienia go władzy nie ma w tej chwili uzasadnienia merytorycznego, na pewno ma sens polityczny. Podobnie jak polityczny sens ma nękanie Hanny Zdanowskiej, prezydentki Łodzi, która także wygrała w ostatnich wyborach w pierwszej turze i także dziś znalazła się na celowniku prokuratury – łodzianie na wzór lublinian stanęli #MuremZaHanką i w sobotę wyszli w jej obronie na ulice.
Polskie metropolie znajdują się poza zasięgiem bezpośredniej władzy PiS, zarządzają nimi albo prezydenci niezależni albo związani z dzisiejszą opozycją. Ich niezależność wynikająca z silnego demokratycznego mandatu irytuje obóz „dobrej zmiany” nieuznający żadnych przeszkód dla swojej władzy. Chyba że zderzą się z takim murem, jaki powstał w Lublinie i w Łodzi w obronie miejskiej autonomii.