Słucham Grzegorza Schetyny, a brzmi on niczym wypłowiały refren: „My chcemy, żeby Polska była znów liderem/żeby była najlepiej urządzonym krajem/krajem sukcesu, który jest pokazywany/jako wzór dla Europy, wiwat wszystkie stany”. Niechcący napisało mi się trzynastozgłoskowcem, ale cytuję wiernie, tylko ostatnie słowa dodałem z klasyka. Przewodniczący PO uprzedził też, że zostanie premierem, nie powiedział tylko, w jakim kraju. Następnie gorąco podziękował PiS za możliwość krytykowania posunięć rządu, bo to daje Platformie solidne podstawy do przedłużenia politycznej egzystencji.
W cieniu gabinetu cieni zebrał się w Jachrance gabinet figur woskowych. Nowym prezesem PSL został znów Władysław Kosiniak-Kamysz, drugi na liście (po Jarosławie Kaczyńskim) spadkobierca idei Witosa. Cel ma skromny: „zdobyć jak najwięcej przestrzeni do realizacji swoich planów i zamierzeń”. Szybko się okazało, że chodzi o przestrzeń od Bałtyku do Władywostoku. 17 mln km kwadratowych, a wszystkie czekają na jabłka z PSL, więc trzeba znieść sankcje nałożone przez UE na Rosję. Zwłaszcza że okazały się one papierowym smokiem – uważa ludowiec. Najwyraźniej Krym i Donbas Kosiniak-Kamysz dawno już uznał za rosyjskie, zaś w sprawie krajów nadbałtyckich daje Putinowi wolną rękę.
Nowoczesna wciąż jeszcze za mało okrzepła, żeby z niej budować szalupę ratunkową. Niemniej różni się od sfatygowanych wyjadaczy w naszym Sejmie, bo zamiast inwektyw używa argumentów. Doprowadza tym marszałków Kuchcińskiego czy Tyszkę do szału i padaczki ust, nawet w czasie nocnych poleżeń parlamentu. Jeszcze jedno – posłanki i posłowie Nowoczesnej nie grzebią w historycznej makulaturze, tylko trzymają się kropki przed swoją formalną nazwą. Mówią o teraźniejszości z myślą o jutrze. W życiu jak w żeglarstwie – kompas jest ważniejszy niż kilwater.
Niestety, naszą flagową jednostką zwaną ojczyzną dowodzi handlarz starzyzną, który przebrał się za admirała. Liczną załogę skompletował, kierując się prostym kryterium: im większym jesteś nieudacznikiem, tym bardziej się nadajesz, bo będziesz wierniejszy. Nawet jeśli jakiś łach u niego kupisz i wypierzesz, to i tak na ulicę wyjść w tym wstyd. A co dopiero chodzić po domu przy rodzinie!
Choć nie ma sztormu, statek admirała od roku płynie na dryfkotwie. Hamuje po prostu. Jednak załoga musi demonstracyjnie się uwijać. Starszy chorąży sztabowy Morawiecki obiecuje cuda na kiju polskim przedsiębiorcom, a wtedy admirał ogłasza, że wykrył wśród nich spisek przeciwko sobie i ojczyźnie. Bosman Zalewska robi reformę edukacji, która nie ma żadnego sensu, o czym admirał dobrze wie. Chodzi mu tylko o to, by w przyszłym roku w samorządach zapanował nieopisany chaos. By zmarnowały one pieniądze przeznaczone na inne ważne potrzeby. Wtedy dowódca statku wystąpi z oskarżeniem: to karygodna nieudolność, to dywersyjne działanie polityczne, musimy tych ludzi wymienić na naszych. Kościół i szefowie PKP pomogą. Nie bez powodu ks. Rydzyk został właśnie odznaczony Orłem Straży Ochrony Kolei „za kształtowanie postaw patriotycznych”. Kontradmirał Macierewicz ma już tyle orłów, że PKP mu dynda. Wciąż wzmacnia obronę terytorialną. Teraz dla swoich podopiecznych szyje galowe mundury – na wzór tych, w których żołnierze wyklęci ukrywali się wśród bagien i lasów.
Admirał jest zadowolony: Niech się bawią, niech się tytłają. Ja już nie mam żadnej przyszłości, więc niech oni też jej nie mają.