Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

PiS chce zmienić ustawę o zgromadzeniach. Taki scenariusz przerabiały Niemcy

Rząd chce zmienić ustawę o zgromadzeniach publicznych Rząd chce zmienić ustawę o zgromadzeniach publicznych Facebook
Rodzajem alibi dla projektu jest to, że zgromadzenia czasowe mają dotyczyć uroczystości odbywanych w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych.

W Polsce wciąż panuje odziedziczona po III RP wolność zgromadzeń. Obecne regulacje nawiązują do standardów europejskich (dowodem burzliwa dyskusja dotycząca tego, czy uczestnicy manifestacji, chcący przecież wyrażać swoje poglądy, mogą zakładać kominiarki, a więc występować anonimowo).

PiS chce zmienić ustawę o zgromadzeniach publicznych

Teraz grupa posłów PiS chce jednak zmienić ustawę o zgromadzeniach publicznych.

Wnieśli oto do Sejmu projekt nowelizacji, w którym domagają się szczególnego statusu dla tzw. zgromadzeń cyklicznych, czyli „organizowanych przez tego samego organizatora [za żenujący – z punktu widzenia zarówno polszczyzny, jak i języka prawniczego – bełkot przepraszam, choć pochodzi od pomysłodawców – przyp. autora] w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej cztery razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych (…)” i mających „na celu w szczególności [znowu przepraszam – przyp. autora] uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń”.

Uprzywilejowaną pozycję mogłyby zyskać – i to decyzją reprezentującego rząd wojewody, a nie niezależnej wciąż władzy samorządowej – choćby tzw. miesięcznice katastrofy smoleńskiej na warszawskim Krakowskim Przedmieściu czy też pod Wawelem. Albo narodowo-kibolskie stołeczne Marsze Niepodległości.

Obrona terytorialna zyska alibi

W praktyce oznaczałoby to, że jeśli ktoś zechce uczcić w tym samym miejscu i w tym samym terminie to samo wydarzenie, to nie dostanie już na nie zgody. A w każdym razie musiałby je przeprowadzić gdzie indziej, bo – jak sugeruje projekt – co najmniej 100 metrów dalej.

Reklama