Obywatele RP, bo o nich mowa, to kilkudziesięciu działaczy i jeden namiot naprzeciwko Kancelarii Premiera. I pikieta, „antymiesięcznica”, zwana też „Lex miesięcznicą” (bo dedykowana Trybunałowi Konstytucyjnemu), od niemal roku, na każdym upamiętnianiu katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim, w której udział bierze Jarosław Kaczyński, premier Szydło i pół rządu. W ostatnią sobotę na 80. już uroczystości po raz pierwszy Jarosław Kaczyński nie przemawiał tylko do wiernego tłumu słuchaczy. Musiał przekrzykiwać gwizdy i skandowania pikietujących. I zwracając się do nich, zapowiedział: „Zmienimy prawo tak, by wszyscy mieli realne prawo do demonstracji, żeby nie wolno było ich zakłócać”.
Nie mylą się zatem Obywatele RP, twierdząc, że to przez nich PiS nowelizuje ustawę o zgromadzeniach, która ma dać priorytet cyklicznym manifestacjom organizowanym w tym samym miejscu: zgoda na trzy lata i zakaz konkurencyjnych zgromadzeń w promieniu 100 m.
Na razie – w Senacie – zrezygnowano w nowelizacji z zagwarantowania pierwszeństwa dla zgromadzeń organizowanych przez władze państwowe i Kościół. – Trudno tę ustawę inaczej interpretować niż jako ochronę miesięcznic smoleńskich i sposób na rozprawienie się z nami – mówi Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, były działacz solidarnościowej opozycji, w PRL związany z Władysławem Frasyniukiem i anarchizującą wrocławską grupą Pomarańczowa Alternatywa. – Nie ma innych cyklicznych manifestacji poza miesięcznicami.
To nie jedyne sprawstwo Obywateli: jeszcze w sierpniu po ich demonstracji przeciwko kolejnej nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (na której rozwinęli transparent przed głównym wejściem do Sejmu) marszałek Kuchciński zakazał wstępu bez przepustek na cały teren wokół parlamentu.