Polityka.pl dołącza do protestu dziennikarzy przeciw ograniczeniom dla mediów w Sejmie
Kancelaria Sejmu opublikowała w tym tygodniu specjalny informator, w którym przedstawiono zmiany dotyczące współpracy z mediami. Politycy PiS chcą nas przekonać, że to wszystko po to, by uporządkować pracę dziennikarzy w Sejmie. Tak naprawdę zmiany te w znaczący sposób ograniczają dostęp do informacji publicznej i ograniczają zagwarantowaną w konstytucji wolność mediów.
Protestujemy przeciwko tym zmianom, które uniemożliwiają dziennikarzom rzetelne wykonywanie pracy. Dostęp do informacji publicznej jest również jednym z podstawowych praw obywatelskich. Zasady, które chce wprowadzić Kancelaria Sejmu, ograniczają Polakom dostęp do informacji.
Do końca dnia, 16 grudnia, nie będzie w naszym serwisie żadnych polityków.
Jakie zasady chce wprowadzić marszałek Kuchciński?
Jedna redakcja będzie mogła delegować do Sejmu tylko dwóch stałych korespondentów. Będą musieli to być dziennikarze „o udokumentowanej przeszłości reporterów politycznych” i tylko oni będą mieli dostęp do gmachu głównego. Reszta dziennikarzy będzie mogła pracować tylko w budynku F, oddalonym od głównego gmachu Sejmu. Tam zostaną wydzielone trzy sale do dyspozycji mediów i tylko w nich będą odbywać się konferencje prasowe i tylko tu dziennikarze będą mogli oglądać relacje z posiedzeń Sejmu.
Do rozmów z politykami będzie przeznaczona „sala wywiadów”. Nie będzie można filmować, nagrywać dźwięku ani robić zdjęć z galerii sejmowej czy rejestrować posiedzeń komisji.
Media narodowe uprzywilejowane
Dziennikarze Onet.pl dowiedzieli się nieoficjalnie, że ograniczenia nie dotkną tzw. mediów narodowych, czyli TVP, Polskiego Radia i Polskiej agencji Prasowej. Ma im przysługiwać większa liczba stałych korespondentów. „Rzeczywiście, taka informacja została mi przekazana, że będziemy mogli prawdopodobnie liczyć na większą liczbę stałych akredytacji. Mówiąc zupełnie szczerze, pozostawienie tylko dwóch dziennikarzy w głównym budynku Sejmu oznaczałoby dla nas całkowity paraliż pracy” – powiedział jeden z prezesów tzw. mediów narodowych w rozmowie z dziennikarzami portalu Onet.pl.
Dziennikarze przeciwko zmianom
W czwartek, 15 grudnia, przeciwko tym zmianom przed Sejmem protestowali dziennikarze większości mediów. Podpisali się pod wspólnym listem przeciwko planowanym zmianom. Swoich podpisów nie złożyli przedstawiciele mediów publicznych.
Podczas demonstracji podkreślono, że zapowiadane zmiany są niezgodne z art. 61 konstytucji. Mówi on o tym, że „obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne”, a także, że „prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu”. Dziennikarze w swoim apelu podkreślili, że „budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów. To miejsce pracy. A jednym z zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną”.
Samuel Pereira, wiceszef publicystyki TVP Info, wcześniej dziennikarz „Gazety Polskiej”, na Twitterze tak komentował zmiany zaproponowane przez Marszałka Sejmu i dziennikarski protest: „Na tych zmianach tracą głównie tabloidy. Czy ich zdjęcia są ważne dla obywateli? Nie sądzę”.
Odpowiedział mu prawicowy publicysta Łukasz Warzecha: „Jak można się cieszyć z tego, że władza oczyszcza sobie teren z dziennikarzy? To zawsze powinno niepokoić”.