Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Coś pękło. To, co się wydarzyło, zmieni układ sił w polskiej polityce

Kaczyński będzie ojcem, który może i czasem podniesie rękę, ale który przecież chcę wychować porządnego człowieka, patriotę, prawdziwego Polaka. Kaczyński będzie ojcem, który może i czasem podniesie rękę, ale który przecież chcę wychować porządnego człowieka, patriotę, prawdziwego Polaka. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Od miesięcy słyszymy o pomysłach PiS na zaprowadzenie własnych porządków, a rząd testuje granice obywatelskiej cierpliwości.

Wczorajsze wydarzenia w polskim Sejmie (i dosłownie na ulicy Wiejskiej) nie są tylko lokalnymi przepychankami, folklorem polskiej neurotycznej polityki. Największe światowe agencje „flashowały”, czyli publikowały na bieżąco, krótkie informacje o przebiegu zdarzeń. W świat poszły depesze Reutersa, „Bloomberga”, AFP i DPA. Najbardziej wymowną ilustrację tekstu o proteście w obronie mediów dał Reuters – prezes Kaczyński na tle swego politycznego zaplecza kładzie palec na ustach. Ma być cicho.

Ale wkrótce temat podchwycili też publicyści. O kryzysie politycznym napisały obszernie BBC, „Guardian” i „Washington Post”. Nie jest to bowiem lokalna awantura, ale ogromne tąpnięcie w demokratycznym dotychczas procesie stanowienia i egzekwowania prawa, na jaki do tej pory się w Polsce umawialiśmy. Świat to widzi i przygląda się temu z rosnącym niepokojem. Co wczorajsze wydarzenia tak naprawdę oznaczają?

Co się tak naprawdę wydarzyło w Sejmie?

Czy pospieszne uchwalanie budżetu pod nieobecność opozycji, poza salą obrad, z chyłkiem wynoszoną laską marszałkowską, było konstytucyjne – osądzą prawnicy. Czy robienie tego podczas ostatniego posiedzenia przed świętami, właściwie na ostatnią chwilę, było sensowne – zastanawiamy się wszyscy już teraz. Ale sposób, w jaki marszałek Kuchciński i władze PiS sterowały (albo nie umiały sterować) sytuacją, pokazuje, z jak wielkim kryzysem mamy teraz do czynienia.

Zaczęło się od protestu w obronie prawa mediów do pełnienia swej podstawowej (obok informacyjnej) roli, czyli bycia watchdogiem. Ale zachowanie posła PO Michała Szczerby, który stanął na mównicy z kartką „Wolne media” i powiedział: „Panie marszałku kochany”, dało asumpt do potężnego kryzysu politycznego.

Reklama