W wielu miejscach smog taki, że lepiej nie wychodzić z domów, normy przekroczone po wielokroć. A co w sprawie zanieczyszczonego powietrza robią politycy? Czyli ci, których najmujemy do załatwiania naszych najważniejszych problemów?
Do południa głosu nie zabrała premier Beata Szydło.
Milczeli prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu.
Milczeli ministrowie środowiska, zdrowia, spraw wewnętrznych i obrony.
Milczała opozycja.
Nie zajął stanowiska naczelnik państwa. Spał jeszcze?
Politycy albo zbagatelizowali sprawę, albo zdezerterowali. Warto o tym pamiętać przy okazji kolejnych wyborów.
Kto odpowiada za rekordowy smog w polskich miastach?
Na złą jakość powietrza pracujemy solidarnie, palimy w piecach czym popadnie i nie możemy się odkleić od samochodów. Szkodzimy sobie demokratycznie, a toksyczną mieszaniną oddychają i głosujący, i ci, którzy do wyborów nie chodzą. Jednak stan powietrza powinien nas wszystkich obchodzić, bo bezpośrednio wpływa na nasze zdrowie, a to dobrego zdrowia dopiero co sobie życzyliśmy w świątecznych tygodniach. Wpływa też na gospodarkę, co roku kosztuje nas miliardy – owszem, walka z zanieczyszczeniami jest kosztowna, ale w długiej perspektywie to ona bardziej się opłaca.
W typie idealnym, wobec permanentnej powietrznej klęski, rząd, pod baczną obserwacją opozycji, powinien wziąć byka za rogi. Przyznać – tak, mamy problem, dlatego na początek będziemy rzetelnie i przystępnie informować o stanie środowiska, zagęścimy siec stacji pomiarowych, będziemy ogłaszać alarmy na postawie wyśrubowanych norm, a nie obecnych, zbyt liberalnych i usypiających czujność, ruszymy z kampanią edukacyjną. Zdecydujemy się na dalsze kroki – wprowadzenie wyśrubowanych norm dla kotłów grzewczych i używanych w nich paliw, państwo pomoże rozwijać centralne ogrzewanie w miastach.