Pisowscy pretorianie przekonują, że opozycja próbowała dokonać zamachu stanu, ale dzielny prezes Kaczyński stanął naprzeciw i uratował Polskę przed ludźmi, którzy chcieli zatrzymać „dobrą zmianę”. Temu też służyć miał wyemitowany w ostatnią niedzielę w rządowej TVP1 „Pucz”, propagandowy, zmanipulowany i wyjątkowo prymitywny – nawet jak na obecne standardy telewizji publicznej – dokument autorstwa Ewy Świecińskiej, drugiej reżyserki „Smoleńska”. Widzowie mogli zobaczyć zaszczutych, Bogu ducha winnych posłów PiS, a z drugiej strony – agresywnych polityków opozycji oraz kodowców: głównie histerycznych lewaków i byłych esbeków martwiących się o swoje emerytury. Autorka tego dzieła, zmontowanego przede wszystkim z filmików krążących po mediach społecznościowych, nie pokusiła się, aby wytłumaczyć, z jakiego powodu poseł PO Michał Szczerba wszedł 16 grudnia na sejmową mównicę z kartką „#WolneMedia” (za co został wykluczony), ani też nie wspomniała o bezprecedensowym sposobie głosowania ustawy budżetowej w sali kolumnowej.
Znamienną scenę autorka zostawiła na koniec. To konferencja Jarosława Kaczyńskiego, na której zapowiada on wyciągnięcie konsekwencji wobec protestujących posłów opozycji. Narzucenie narracji, że oto mieliśmy do czynienia z nieudanym zamachem stanu, inspirowanym może nawet w Rosji, ma być podglebiem pod zmianę regulaminu sejmowego oraz pod system dotkliwych kar dla parlamentarnych buntowników. A wszystko po to, aby w przyszłości uniemożliwić Platformie i Nowoczesnej podobne zrywy. Bo opozycja – ale i wspierający ją demonstranci – dała się we znaki prezesowi PiS. Człowiek, który – jak słychać – ma silne poczucie fizycznego zagrożenia (już w latach 90. chodził po sejmowych korytarzach z „malutkim pistolecikiem”), przestraszył się tłumów, które 16 grudnia ściągnęły pod Sejm, oraz ludzi, którzy dwa dni później próbowali uniemożliwić mu wjazd na Wawel.