Ksiądz Adam Boniecki apeluje w „Tygodniku Powszechnym”: „Bracia chrześcijanie, różnijmy się politycznie, lecz nie dajmy się zainfekować nienawiścią i pogardą wobec »innych«: imigrantów, gejów, pisowców, platformersów, księdza Rydzyka i Adama Michnika”.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski („trzecia osoba w państwie”) obnaża poziom zakompleksienia polityków PiS („Rzeczpospolita”): „Poseł do marszałka Sejmu powinien zwracać się z szacunkiem podobnym, jak uczeń zwraca się do nauczyciela. Wyobraża pan sobie, że uczeń mówi: »Nauczycielu mój kochany«? Być może to mogłoby się zdarzyć w przedszkolu, ale już nie w szkole podstawowej, a tym bardziej w liceum”.
Były marszałek Sejmu Ludwik Dorn o Marku Kuchcińskim (wyborcza.pl): „Marszałek jest chodzącym proszkiem. A nie można zarządzać Sejmem, jeżeli wódz naczelny, generał, który dowodzi na polu bitwy – tym generałem jest z mocy konstytucji i regulaminu marszałek – jest w stanie całkowitego rozkładu psychicznego”.
W „Tygodniku Powszechnym”: „W czasie nieudanych negocjacji pokojowych [w Sejmie] ludowcy sondowali propozycję, by Kaczyński sam został marszałkiem. Tylko po co mu to, skoro ma Kuchcińskiego?” – zauważa trzeźwo Andrzej Stankiewicz.
We „wSieci” Krystyna Pawłowicz relacjonuje swoje męczeństwo pod Sejmem: „grupa ludzi rzuciła się w moim kierunku. Zaczęli przystawiać mi komórki do twarzy, robić zdjęcia, wrzeszczeć. Wiele osób miało głośne piszczałki, tzw. wuwuzele, które przystawiali bardzo blisko mojej głowy, trąbiąc wprost do uszu.