Zacznijmy od „lewą ręką za prawe ucho”, czyli po co robić coś prosto, jeśli można to skomplikować. Do tego powiedzonka jak ulał pasują łamańce, jakie rząd wyczynia z systemem emerytalnym. Przypomnijmy: w 2012 r. ustawowo przedłużono wiek emerytalny mężczyzn i kobiet z, odpowiednio, 65 i 60 lat do 67 lat. Z jednym wszakże zastrzeżeniem, o którym zdaje się mało kto dzisiaj pamięta: podwyższanie wieku emerytalnego miało być stopniowe – a konkretnie o jeden rok co cztery lata.