Jak podaje Radio ZET, MSWiA nie zgodziło się, żeby Sopot przyjął do siebie dziesięcioro sierot z Aleppo. Z pomysłem wystąpili mieszkańcy, nagłośnił go prezydent miasta Jacek Karnowski – teraz rząd sopocianom odmówił.
Ale to nie tylko kolejny przykład na to, jak Prawo i Sprawiedliwość realizuje politykę antyuchodźczą, ale też ostrzeżenie, że bierze się za samorządy.
Syryjskie dzieci zagrożeniem terrorystycznym?
Dlaczego zamożny kurort nie może zaopiekować się sierotami? MSWiA zaznacza, że podstawową kwestią jest „wyeliminowanie zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków”. Resort dodaje, że opiera się na doświadczeniach innych krajów, które relokowały cudzoziemców z Grecji i Włoch. Czyli nie sprowadzimy tu syryjskich dzieci w obawie przed zamachami. To przekaz zgrany, nieprawdziwy i groźny. Nie pierwszy raz rząd stawia znak równości między pomocą uchodźcom a sprowadzaniem zagrożenia terrorystycznego.
Czy naprawdę nic nie da się zrobić? Dlaczego pomysł sopocian na pomoc dla kilkorga dzieci został storpedowany? Z upublicznionej odpowiedzi ministerstwa wynika, że istniałyby problemy z ustaleniem tożsamości dzieci (ich rodzice nie żyją, a w dokumentach może być bałagan). Dla polskich urzędników to nie do pokonania, choć przecież na całym świecie istnieją efektywne mechanizmy pomocy osobom, które utraciły dokumenty tożsamości lub mają niewyjaśnioną sytuację prawną.
Ale powodów jest więcej. Jak czytamy, ewentualna pomoc wymagałaby międzyresortowych działań, takich jak „zapewnienie odpowiednich środków finansowych, rekrutacja osób na miejscu, tj. w ośrodkach dla uchodźców, rozstrzygnięcie kwestii statusu prawnego ewakuowanych, wyposażenie ich w niezbędne dokumenty, organizacja transportu do kraju, przygotowanie zakwaterowania, zaopatrzenie i opiekę lekarskiej dla tych osób, rozstrzygnięcie kwestii ich dalszej integracji, łącznie z zamieszkaniem i pracą”.