Historia znów nas dopada
Kaczyński: „Ukraina z Banderą do Europy nie wejdzie”. Na Kremlu pewnie otwierają szampana
„Jesteśmy zawiedzeni” – tak o sytuacji na linii Warszawa–Kijów mówi Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. I wyjaśnia, co ma na myśli: chodzi o rzeź wołyńską i UPA. „Poziom ignorowania przez władze w Kijowie spraw związanych z ludobójstwem dokonanym na naszych obywatelach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, (…) gloryfikowania sprawców, przekroczył granice akceptowalności”.
Prezes PiS przywołuję swą rozmowę z Petro Poroszenką podczas grudniowej wizyty ukraińskiego prezydenta w Warszawie, w której miał powiedzieć, że Ukraina z Banderą do Europy nie wejdzie i musi wybrać: albo integracja i odrzucenie tradycji UPA, albo Wschód.
Złe stosunki Polski z Ukrainą cieszą Kreml
Pominąwszy fakt, że to nie pan prezes zdecyduje o integracji Ukrainy, takie słowa, wypowiedziane w chwili, gdy w Donbasie znów toczą się walki i giną ludzie, brzmią jak wypowiedzenie poparcia, do jakiego Jarosław Kaczyński zobowiązał się, odwiedzając Kijów i biorąc udział w demonstracji na Majdanie, gdzie wznoszono okrzyki „Sława Ukrainie” (chyba wznosił je również pan prezes?) i powiewały flagi partii Swoboda, która do UPA odwołuje się chętnie. Poparcie deklarowane zresztą później wielokrotnie i chętnie.
Trudno się też zgodzić z oceną, że władze w Kijowie ignorują sprawy związane z Wołyniem. Gesty Poroszenki pokazują, że tak nie jest. Prezydent nie tylko złożył kwiaty, także ukląkł przed pomnikiem Ofiar Wołynia w Warszawie, wielokrotnie też wyrażał żal z powodu tragedii. Również podczas grudniowej wizyty w Warszawie, gdzie – w obecności prezydenta RP – wygłosił płomienne przemówienie o potrzebie współpracy i znaczeniu polsko-ukraińskich kontaktów.
Zawsze można powiedzieć, że to za mało, bo na Wołyniu działy się rzeczy straszne. Ale historii nie cofniemy i musimy z nią żyć, tu, dziś, jutro i pojutrze. Zwłaszcza że na Kremlu zacierają ręce, gdy słyszą takie słowa z ust prezesa rządzącej w Polsce partii. I Jarosław Kaczyński świetnie to wie, daje temu zresztą wyraz w cytowanym wyżej wywiadzie, mówiąc wprost: „Jestem przekonany, że Moskwie złe relacje między nami a Kijowem są wybitnie na rękę i wiele robi, by one były jak najgorsze”.
Dodaje dalej, że nie zdziwiłby się, gdyby część środowisk probanderowskich była finansowana i sterowana przez Kreml. Cóż za przenikliwość analizy! Trudno w takim razie zrozumieć, skąd bierze się niekonsekwencja, bo grożąc Kijowowi ochłodzeniem, pan prezes sprawia Moskwie kupę radochy i robi dokładnie to, czego Kreml od niego oczekuje.
Środowiska kresowe zabierają głos w sprawie miast partnerskich
Wygląda zresztą na to, że słowa prezesa PiS to niejedyny prezent dla Putina. Środowiska kresowe wystosowały właśnie list do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o opracowanie w trybie pilnym odpowiednich rozporządzeń prawnych, zabraniającym władzom samorządowym podpisywania umów partnerskich z zagranicznymi miejscowościami, w których gloryfikowani są ludobójcy narodu polskiego czy zbrodniarze wojenni.
Otóż autorom idzie o „bratanie się z gloryfikatorami morderców naszych krewnych na Kresach Wschodnich”.
Jak piszą we wniosku: „Wystarczy wspomnieć, że miastem bliźniaczym dawnej stolicy, decyzją Rady Miasta Krakowa, jest Kijów, w którym główne ulice noszą miana osób odpowiedzialnych za ludobójstwo ludności polskiej (Stepan Bandera, Roman Szuchewycz) i gdzie znajdują się pomniki tych zbrodniarzy”. Przyjaźń z Lwowem też powinna być wykluczona, bo tam pamiątki po Banderze i Szuchewyczu na każdej ulicy.
Takie partnerskie relacje, z zaprzyjaźnioną miejscowością Dolina, zawiesił już samorząd Nowej Sarzyny na Podkarpaciu, ponieważ nadano tam tytułu honorowego obywatela miasta Stepanowi Banderze.
Do marszałków Sejmu i Senatu RP skierowano także apel środowisk kombatanckich i kresowych o podjęcie uchwały, stwierdzającej, że „przeprowadzenie w 1947 r. Akcji Wisła zakończyło ludobójstwo Polaków w Polsce, dokonane przez członków OUN UPA”. Do wniosku dołączono ekspertyzy historyków uzasadniające słuszność przeprowadzenia wysiedlenia ludności ukraińskiej z całego pogranicza, Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Właśnie zbliża się 70. rocznica tego wydarzenia.
Wracam do wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim. Prezes zapewnia o wsparciu dla niepodległości oraz rozwoju demokracji na Ukrainie. Ale zaraz dodaje, że „nie zrezygnujemy z upominania się o prawdę”. Jeśli tak to upominanie się o prawdę ma wyglądać, to nie pomoże ono wzajemnym relacjom. Z pewnością jednak na Kremlu już otwierają szampana.