Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dozwolone od lat 60

Andrzej Kokowski jest znanym archeologiem, profesorem zwyczajnym na UMCS w Lublinie, specjalistą w dziedzinie czasów rzymskich i przedrzymskich: Goci, Wandalowie, Sarmaci i tym podobni.

Przeczytałem kiedyś, że spośród wszystkich tygodników POLITYKA ma najstarszych czytelników, a ponieważ rozumu nabiera się z wiekiem, więc znajdujemy się w klubie elitarnym. Lubię czytać pamiętniki moich współczesnych – dowiadywać się, jak w moich czasach żyli inni – okupacja, stalinizm, Październik, Marzec, Grudzień, Sierpień, czyli polski kalendarz. W związku z tym przeczytałem niepozorną książkę Andrzeja Kokowskiego (ur. 1953 r.), „ZŁOTÓW. Opowieść o małym miasteczku” (wyd. UMCS, 2012). Nie powiem, żeby dzieje Złotowa (18 tys. mieszkańców) mnie pasjonowały. Na pierwszy rzut oka – jeszcze jedna „pozycja wspomnieniowa”, bogato ilustrowana: rodzice na ślubnej fotografii, „tacy byliśmy w naszej paczce radośni”, ratusz, „stoję w wejściu do naszej kamienicy”...

Od początku lektury zwraca jednak uwagę męcząca ilość szczegółów. Rozlewnia wód gazowanych w bramie, stare dęby, pałacowy płot z czerwonej cegły, pasyjka przy wejściu do nieistniejącego już domu kościelnego, dawny zbór pełniący rolę magazynu… Ten autor mnie zamęczy – pomyślałem i zacząłem szukać o nim informacji w książce. Na próżno! Bo choć na końcu znajduje się „Moje kalendarium”, to zaczyna się ono od śmierci Stalina (kilka tygodni później przyszedł na świat autor). A co dalej? Na próżno szukać w kalendarium, co autor robił pomiędzy 1972 (matura, zdaje na archeologię w Poznaniu) a rokiem 2011, kiedy został Honorowym Obywatelem Miasta Złotowa. Za co – nie piszą.

Tymczasem Andrzej Kokowski jest znanym archeologiem, profesorem zwyczajnym na UMCS w Lublinie, specjalistą w dziedzinie czasów rzymskich i przedrzymskich: Goci, Wandalowie, Sarmaci i tym podobni.

Polityka 7.2017 (3098) z dnia 14.02.2017; Felietony; s. 94
Reklama