Wątpliwości w sprawie ekspertyzy pisma Wałęsy. Czy rzeczywiście wydali ją grafolodzy?
Dwóch ekspertów z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie napisało opinię liczącą 235 strony, w której ustaliło autentyczność dokumentacji z domu Kiszczaka, dowodząc, że w okresie 1970–1976 Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, składał donosy i dostawał wynagrodzenie pieniężne – łącznie 11700 zł. Ekspertyzę przedstawiono na konferencji prasowej, zorganizowanej przez IPN i Prokuraturę Krajową pod koniec stycznia.
Jak dowiedziała się POLITYKA, koszt opinii sporządzonej przez biegłych Instytutu Sehna wyniósł 76 tys. 464 zł 82 gr. Pieniądze wyłożył Skarb Państwa, tak jak płaci za wszystkie inne ekspertyzy wykonywane w Instytucie na żądanie organów wymiaru sprawiedliwości. IPN nie zapłacił za tę ekspertyzę ani złotówki.
Ekspertyzę pismoznawczą zlecono w ramach postępowania karnego, prowadzonego w sprawie podrobienia dokumentów z lat 1970–1976, dotyczących domniemanej współpracy Lecha Wałęsy z SB. Biegli dysponowali materiałem porównawczym, na który składało się ponad 140 dokumentów, które od 1963 do 2016 r. sporządził lub podpisał Wałęsa. Dodatkowo przeanalizowano dokumenty sporządzone odręcznie przez 10 funkcjonariuszy SB, których dane widnieją w teczce pracy i teczce personalnej agenta o pseudonimie „Bolek”.
Tajemniczy biegli pisali opinię w sprawie Wałęsy
Zlecenie na przygotowanie tej opinii Instytut przyjął w maju 2016 r., a 23 stycznia 2017 r. gotowa opinia wpłynęła do IPN. Sporządziło ją dwóch biegłych Instytutu, pracowników Pracowni Badania Pisma Ręcznego i Dokumentów Zakładu Kryminalistyki Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Nie oznacza to jednak, że dostali oni za nią wynagrodzenie, bo robili to w ramach swoich obowiązków etatowych. Kwotę ponad 76 tys. od Skarbu Państwa zainkasował Instytut.