Stachanowcy legislacji
Więcej prawa. W 2016 r. powstało ponad dwa tysiące ustaw i rozporządzeń
Tylko w III kwartale ubiegłego roku w Polsce weszło w życie 7816 stron maszynopisu nowych aktów prawnych – blisko 20 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Prawie pewne jest, że w 2016 r. znowu pobity zostanie rekord produkcji prawa w Polsce – stwierdza w swoim raporcie firma audytorsko-doradcza Grant Thornton. Od dwóch lat prowadzi ona projekt badawczy „Barometr stabilności otoczenia prawnego w polskiej gospodarce”, w ramach którego monitoruje zmienność polskiego systemu prawnego.
Łącznie w pierwszych trzech kwartałach 2016 r. w życie weszło 20612 stron maszynopisu aktów prawnych. To o 6,6 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2015 r. Gdyby taka dynamika utrzymała się również w czwartym kwartale, w całym 2016 r. produkcja prawa wyniosłaby 31813 stron aktów prawnych, co byłoby rekordowym poziomem w historii (obecny rekord to 29843 strony, zanotowany w 2015 r.).
Używanie słowa „produkcja prawa” zamiast „legislacja” jest jak najbardziej uzasadnione.
Znamienne, że poprzednie rządy i parlamenty również wypuszczały multum przepisów, lecz nigdy nie w takiej skali. Takie legislacyjne wzmożenie jest bowiem charakterystyczne dla sytuacji rewolucyjnej, kiedy to nowa władza chce gruntownie zmienić na swoją modłę porządek w państwie. Jednocześnie kiedy państwo chce regulować coraz to nowe obszary życia społecznego i gospodarczego, nabiera charakteru autorytarnego.
Cztery godziny dziennie na poznanie nowego prawa
Historia pokazuje jednak i to, że wszystkiego zwyczajnie uregulować się nie da. Przeciwnie, nadmiar przepisów bywa w państwie antyskuteczny, bo może paraliżować sprawność jego organów. Równocześnie trend taki świadczy o nieufności władzy ustawodawczej i wykonawczej (bo to z ich inicjatywy powstaje prawo) do administracji oraz sądów.