Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Co dalej z edukacją?

Co zrobić z oświatową „deformą”

Na wiele lat zablokowana zostanie możliwość debaty o szkole przyszłości, która odpowiadałaby potrzebom nadchodzących czasów i marzeniom o dobrym i dobrze wykształconym społeczeństwie. Na wiele lat zablokowana zostanie możliwość debaty o szkole przyszłości, która odpowiadałaby potrzebom nadchodzących czasów i marzeniom o dobrym i dobrze wykształconym społeczeństwie. Mirosław Gryń / Polityka
Czy kiedy (kiedy?) PiS już odda władzę, należy przywrócić gimnazja, znowu zmienić szkolne programy, odwzorować stan sprzed oświatowej reformy minister Zalewskiej? Czy też pogodzić się ze zmianami i jedynie udoskonalić pozostawiony system? Temu problemowi poświęcamy drugi odcinek naszego publicystycznego cyklu pod hasłem „Co po PiS”.
Kluczem do jakości edukacji są nauczyciele – należy dbać o ich prestiż, do czego prowadzić powinna nie tylko poprawa statusu materialnego, lecz także wzmocnienie autonomii.Mirosław Gryń/Polityka Kluczem do jakości edukacji są nauczyciele – należy dbać o ich prestiż, do czego prowadzić powinna nie tylko poprawa statusu materialnego, lecz także wzmocnienie autonomii.

Rząd nie zamierza ustąpić przed naciskami i wdraża zmiany w systemie oświaty. Na razie nie sposób całościowo ocenić projektu reformy, bo ciągle brakuje kluczowych jej elementów, jak choćby podstaw programowych dla liceów. Fragmenty już ogłoszone (w tym podstawy programowe dla szkół podstawowych) wywołują krytykę gremiów eksperckich. Najbardziej jednak brakuje odpowiedzi na pytanie o inny niż polityczny sens proponowanych zmian. Wiadomo tylko, że polska szkoła wkracza w okres chaosu. Fakt: zapowiedzianego. Likwidacja gimnazjów i obowiązek szkolny od siódmego, a nie od szóstego roku życia należały do głównych obietnic wyborczych PiS. Obietnice te realizuje przyjęte w grudniu 2016 r. nowe prawo oświatowe likwidujące dotychczasowy system edukacyjny.

Czy jest czego żałować?

Za zmianą systemu oświaty z 1999 r., związaną z przekazaniem prowadzenia szkół samorządom, stało założenie, że podstawówek jest zbyt dużo, by można było skontrolować jakość ich wszystkich. – Twórcy reformy uznali, że potrzebna jest konsolidacja – przeniesienie dzieci po pierwszym etapie edukacji z terenów i ze środowisk zagrożonych wykluczeniem do większych ośrodków – przypomina dr hab. Mikołaj Herbst z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych UW i Instytutu Badań Edukacyjnych. W tych większych szkołach – gimnazjach – łatwiej było zatrudnić nauczycieli o porządnym eksperckim przygotowaniu, wyposażyć pracownie przedmiotowe. Chodziło o zniwelowanie barier społecznych i wyrównanie szans. Temu też miało służyć wydłużenie kształcenia ogólnego o rok – w sześciu klasach podstawówki i trzech klasach gimnazjum.

Uruchomiono system egzaminów zewnętrznych, by zobiektywizować wyniki osiągane przez uczniów i uniezależnić je od wpływu pracujących z nimi nauczycieli.

Polityka 10.2017 (3101) z dnia 07.03.2017; Co po PiS; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Co dalej z edukacją?"
Reklama