Kraj

Legionowo nie chce włączenia do Warszawy. Według PiS ludzie nie zrozumieli pytania

Warszawa jest nie tylko dla elit. Warszawa jest nie tylko dla elit. Filip Bramorski / Flickr CC by 2.0
Dlaczego mieszkańcy Legionowa nie poparli pomysłu w referendum? Wszak projekt jest arcysłuszny, wielki naród zasługuje na wielką stolicę, a Warszawa jest nie tylko dla elit.

„Czy jest Pan/Pani za tym, żeby m.st. Warszawa jako metropolitalna jednostka samorządu terytorialnego objęła Gminę Miejską Legionowo?”. Tak brzmiało pytanie tego, pożal się Boże, „referendum”. Ponad 94 proc. głosujących – przy frekwencji 47-procentowej – odpowiedziało, że nie życzy sobie włączania Legionowa do „Warszawy jako jednostki metropolitarnej”.

Niby nic, głupie pytanie – głupia odpowiedź. Ale żeby aż tak skończeni durnie w tym Legionowie mieszkali? Skąd tyle nieuctwa i ignorancji? Mroki średniowiecza, i to w mateczniku ministra Błaszczaka, raptem dwadzieścia kilometrów do centrum stolicy?

Można jeszcze zrozumieć, gdy problem z zaznaczeniem poprawnej odpowiedzi ma kilka procent głosujących. No, niech będzie, że kilkanaście. Ale prawie wszyscy? Jakże ciężko rządzić ludem tak ciemnym, który nie rozumie podstawowych pojęć. Tym większe uznanie dla pani poseł, przodującej siły narodu Małgorzaty Gosiewskiej, która ciemniakom ani myśli schlebiać, tylko wali prawdą między oczy: „Pytanie na pewno nie było w pełni zrozumiane przez uczestników referendum”.

„Referendum” jak to w Legionowie to zwykła dywersja

Pewnym usprawiedliwieniem dla legionowskiej ciemnoty niech będzie to, że została zmanipulowana przez samorządowych cwaniaków, którzy zafundowali im to nieszczęsne „referendum”. Raz jeszcze oddać więc trzeba rację pani poseł Gosiewskiej, gdy mówi, że tyle kasy wywalono w błoto. No bo co w końcu, kurczę blade. Władza przecież szykuje konsultacje społeczne, w których opowie Polkom i Polakom, co jest grane z tą metropolitarnością. Takie „referendum” jak w Legionowie to więc zwykła dywersja i sianie zamętu w nieuświadomionych głowach.

A wiedzieć trzeba, że zapowiadane konsultacje to nie w kij dmuchał. Siła przodująca ma zresztą doświadczenie w organizacji takich imprez. Pewnie państwo pamiętacie konsultacje poprzedzające reformę edukacyjną. W każdym województwie odbyła się, a jakże, „wielka debata”. Debata bez granic. Każdy mógł sobie przyjść i powiedzieć, co mu leży na wątrobie. Coś jak edukacyjny hyde park, bez zamulających sprawę ograniczeń typu porządek obrad, agenda (tfu, co za trudne i niezrozumiałe słowo…), wnioski końcowe itd. I to jest prawdziwa wolność debaty, a nie absurdalne ograniczanie konkluzji do populistycznej alternatywy „tak – nie”.

Któż zresztą ośmieli się teraz powiedzieć, że nie rozumie, po co reforma edukacyjna? Tylko skończony nieuk i ignorant (swoją drogą właśnie tacy gardłują teraz za „referendum” w sprawie gimnazjum). I z ustawą metropolitarną też tak powinno być. Wszak projekt jest arcysłuszny, wielki naród zasługuje na wielką stolicę, Warszawa jest nie tylko dla elit, rodacy z mniejszych ośrodków też mają prawo do stołeczności i spuścizny powstańczej. Tyle że takie sprawy trzeba cierpliwie wyjaśniać, od tego jest poseł Sasin, od tego są redaktorzy Graczak i Bugała z „Wiadomości”. Żeby ludzie, choćby i w ciemnym Legionowie, wreszcie zaczęli samodzielnie myśleć. Po cóż zawczasu zadawać im pytania, na które nie potrafią sensownie odpowiedzieć?

W ogóle ze społeczeństwem dzieje się ostatnio coś niepokojącego. Nie rozumieją na przykład ludziska, że wynik 1:27 to wielkie zwycięstwo. Albo że generałowie nie są w wojsku do niczego potrzebni. Że minister Szyszko chroni polską przyrodę. I tyle ludzkiej niewdzięczności w ostatnich sondażach się nagromadziło, że doprawdy trudno uwierzyć. Nawet jeśli one wszystkie sfałszowane… A i to ludziom coraz trudniej zrozumieć. Jak tu rządzić społeczeństwem w stanie postępującej alienacji?

Otóż odpowiedź wbrew pozorom wcale nie jest trudna. Prochu się nie wymyśli, i po prostu trzeba robić swoje. Konsekwentnie polonizować, nacjonalizować, dekoncentrować. Polski suweren zasługuje na lepsze społeczeństwo. Wcześniej czy później sam to zrozumie.

A Legionowo po prostu trzeba będzie włączyć do Podkarpacia. Tam się oduczą alienacji.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną