Legionowo nie chce włączenia do Warszawy. Według PiS ludzie nie zrozumieli pytania
„Czy jest Pan/Pani za tym, żeby m.st. Warszawa jako metropolitalna jednostka samorządu terytorialnego objęła Gminę Miejską Legionowo?”. Tak brzmiało pytanie tego, pożal się Boże, „referendum”. Ponad 94 proc. głosujących – przy frekwencji 47-procentowej – odpowiedziało, że nie życzy sobie włączania Legionowa do „Warszawy jako jednostki metropolitarnej”.
Niby nic, głupie pytanie – głupia odpowiedź. Ale żeby aż tak skończeni durnie w tym Legionowie mieszkali? Skąd tyle nieuctwa i ignorancji? Mroki średniowiecza, i to w mateczniku ministra Błaszczaka, raptem dwadzieścia kilometrów do centrum stolicy?
Można jeszcze zrozumieć, gdy problem z zaznaczeniem poprawnej odpowiedzi ma kilka procent głosujących. No, niech będzie, że kilkanaście. Ale prawie wszyscy? Jakże ciężko rządzić ludem tak ciemnym, który nie rozumie podstawowych pojęć. Tym większe uznanie dla pani poseł, przodującej siły narodu Małgorzaty Gosiewskiej, która ciemniakom ani myśli schlebiać, tylko wali prawdą między oczy: „Pytanie na pewno nie było w pełni zrozumiane przez uczestników referendum”.
„Referendum” jak to w Legionowie to zwykła dywersja
Pewnym usprawiedliwieniem dla legionowskiej ciemnoty niech będzie to, że została zmanipulowana przez samorządowych cwaniaków, którzy zafundowali im to nieszczęsne „referendum”. Raz jeszcze oddać więc trzeba rację pani poseł Gosiewskiej, gdy mówi, że tyle kasy wywalono w błoto. No bo co w końcu, kurczę blade. Władza przecież szykuje konsultacje społeczne, w których opowie Polkom i Polakom, co jest grane z tą metropolitarnością. Takie „referendum” jak w Legionowie to więc zwykła dywersja i sianie zamętu w nieuświadomionych głowach.