Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Poniżone państwo

Tydzień w polityce

Mechanizmy, które funkcjonowały w życiu publicznym w PRL, a w szczególności w PZPR, powróciły.

Gdy pragnie się robić karierę i awansować, nie można kwestionować linii partii. Dotyczy to nie tylko rządzącego ugrupowania, ale także struktur państwowych, gdyż nasze państwo stało się łupem partyjnym.

Gdy w listopadzie 2015 r. poznałem skład rządu Prawa i Sprawiedliwości, uznałem, że od tej pory nic nie powinno mnie już zdziwić w poczynaniach tego ugrupowania. PiS wrócił do władzy w wersji „hard”, z niemałą domieszką szaleństwa. A jednak zostałem zaskoczony, gdy 10 kwietnia – w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej – „eksperci” powołani przez Antoniego Macierewicza, występujący jako podkomisja do spraw zbadania przyczyn katastrofy, w trakcie uroczystego spotkania z udziałem Jarosława Kaczyńskiego w Wojskowej Akademii Technicznej ogłosili, że bezpośrednią przyczyną tragedii był wybuch bomby termobarycznej. Zwłaszcza po niedawnej konferencji prokuratury, przedstawiającej aktualny stan smoleńskiego śledztwa, wydawało się, że w obozie rządzącym postawiono na tzw. grę na czas. Taka strategia pozwalałaby utrzymywać w społeczeństwie podział w sprawie przyczyn katastrofy – trwałaby trauma rodzin i bliskich ofiar, ale „lud smoleński”, stanowiący bardzo ważną część zwolenników PiS, pozostawałby w stanie mobilizacji.

Stało się inaczej. Ogłoszono, że polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele padła – prawie na pewno – ofiarą zamachu i niedwuznacznie wskazano na odpowiedzialność Rosjan. W sprawie Smoleńska zwyciężyło w PiS stanowisko najbardziej skrajne, od lat reprezentowane przez Antoniego Macierewicza. Jest oczywiste, że ostateczną decyzję w tej sprawie musiał jednak podjąć Jarosław Kaczyński.

Polityka 16.2017 (3107) z dnia 18.04.2017; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Poniżone państwo"
Reklama