Jedno z pytań najczęściej zadawanych przez zagranicznych obserwatorów dotyczy tego, czy poczynania rządu PiS na arenie europejskiej są wyrazem jakiejś strategii czy też bardziej emocjonalnych niż racjonalnych reakcji na pojawiające się problemy. Powodów takich wątpliwości nie trzeba tłumaczyć, zaś rozwiać je jest trudno nawet tym, którzy uważnie śledzą perypetie rządu na brukselskich salonach. W sukurs podejmującym ten wysiłek idzie Krzysztof Szczerski, od niedawna szef gabinetu politycznego Prezydenta RP, a zarazem czołowy głos PiS w sprawach międzynarodowych. W opublikowanej właśnie książce „Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy” (wydawnictwo Biały Kruk) nie tylko tłumaczy on przyczyny obecnej mizerii w UE, lecz także kreśli wizję Europy według obozu rządzącego oraz polską „strategię elastycznego wyboru opartego na własnym potencjale”. O tym, że Szczerski jak mało kto w PiS zna się na rzeczy, świadczy nie tylko jego profesorski tytuł z UJ, lecz także wcześniejsze publikacje i imponująca międzynarodowa literatura przedmiotu, do której się odwołuje. W kręgach eksperckich mówi się, że gdyby Krzysztof Szczerski lub Konrad Szymański mieli naprawdę kierować polską polityką europejską (a nie tylko żyrować jej kurs), jej ekwilibrystyka nie wypadłaby tak żenująco.
Mankamenty Unii
Tym, co u Szczerskiego uderza najbardziej, jest wyraźny dystans wobec projektu UE w obecnym kształcie. Ten dystans to coś innego niż krytyka, której polityk PiS nie szczędzi zresztą instytucjom unijnym, niektórym inicjatywom integracyjnym, a zwłaszcza strefie euro. Unia jest tworem dalekim od ideału i w wielu kwestiach Szczerski ma niewątpliwie rację. Zwłaszcza kiedy pokazuje wady konstrukcji wspólnej waluty czy ryzyko związane z centralizacją nadzoru budżetowego pozbawionego demokratycznej legitymizacji.