Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Efekt domina

Nowoczesna spada w sondażach: czy zdoła się odbudować?

Projekt liberalnej gospodarczo i postępowej obyczajowo partii ma sens, choć nie ma masowego potencjału. Projekt liberalnej gospodarczo i postępowej obyczajowo partii ma sens, choć nie ma masowego potencjału. Beata Zawrzel / Reporter
Nowoczesna w ekspresowym tempie zjechała w sondażowy dół i balansuje wokół progu wyborczego. Wyprzedziło ją nawet SLD, którego nie ma w Sejmie. Jak Ryszard Petru to zrobił?
Petru, chcąc odciąć się od zarzutów, że „zarządza partią w stylu wodzowskim”, raczej będzie musiał przystać na ograniczenie kompetencji przewodniczącego.Adrian Grycuk/Wikipedia Petru, chcąc odciąć się od zarzutów, że „zarządza partią w stylu wodzowskim”, raczej będzie musiał przystać na ograniczenie kompetencji przewodniczącego.

Tekst ukazał się w POLITYCE nr 17 z 26 kwietnia 2017 r.

Trupiarnia – tak Platformę Obywatelską nazywa jeden z posłów Nowoczesnej. I przekonuje, że to partia Ryszarda Petru w przeciwieństwie do konkurentów z PO ma potencjał, pomysł oraz demokratyczne zasady (choć nazwiska woli nie ujawniać). Jednak sytuacja Nowoczesnej daleka jest od beztroskiej opowieści posła. Słabe od kilku miesięcy sondaże zleciały w niektórych badaniach do poziomu progu wyborczego (5 proc.); z klubu N odeszło właśnie czworo posłów – i nie można wykluczyć kolejnych transferów; do tego partia ma mocno ograniczone środki, ponieważ z powodu banalnego błędu w sprawozdaniu finansowym straciła miliony budżetowego wsparcia. Wciąż też za liderem N ciągnie się słynna „Madera”, bo przecież „internet nie zapomina”.

To od sylwestrowego wypadu Petru i Joanny Schmidt zaczęły się kłopoty Nowoczesnej. Posłowie, którzy w ubiegłym tygodniu przeszli z N do PO, zwracają uwagę, że za całą aferę Petru nigdy nie przeprosił – ani partyjnych kolegów, którzy w tym czasie protestowali w Sejmie, ani wyborców. A przecież takie gesty w polityce mają znaczenie. Niektórzy, jak choćby Ryszard Czarnecki z PiS, uważają jednak, że to nie sam skandal obyczajowy zaszkodził Nowoczesnej, ale to, co było chwilę potem – kiedy lider N zasiadł z Kaczyńskim do negocjacji. To miała być ucieczka do przodu, próba odwrócenia uwagi od afery, tyle że dla mocno antypisowskich wyborców mogło to być zwyczajnie niezrozumiałe. W końcu Petru już raz po spotkaniu z Kaczyńskim widział „światełko w tunelu”, powinien więc być ostrożniejszy.

Wierność kibiców, którzy po przegranym meczu krzyczą: nic się nie stało!

Polityka 17/18.2017 (3108) z dnia 25.04.2017; Polityka; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Efekt domina"
Reklama