Jan Hartman
23 maja 2017
Tylko dla lekarzy
Straszne jest to spojrzenie lekarza i straszna jest jego władza nad nami.
Nie mają coś lekarze ostatnio dobrej prasy. Aż chciałoby się powiedzieć o nich coś miłego. Taką mam pokusę, bo obracam się co nieco w kręgach medycznych, żeby nie powiedzieć lekarskich. W ciągu ćwierćwiecza tego obcowania doszedłem do rozpoznania jednostki, którą nazwałbym standardowym lekarskim poglądem na ciało, zdrowie i życie w ogóle. Wydaje mi się on przypadkiem godnym uwagi, zwłaszcza że rozmija się z wyobrażeniami pacjentów – od stereotypowego, raczej niekorzystnego, obrazu mentalności „doktora” jest bowiem dość odległy.
Nie mają coś lekarze ostatnio dobrej prasy. Aż chciałoby się powiedzieć o nich coś miłego. Taką mam pokusę, bo obracam się co nieco w kręgach medycznych, żeby nie powiedzieć lekarskich. W ciągu ćwierćwiecza tego obcowania doszedłem do rozpoznania jednostki, którą nazwałbym standardowym lekarskim poglądem na ciało, zdrowie i życie w ogóle. Wydaje mi się on przypadkiem godnym uwagi, zwłaszcza że rozmija się z wyobrażeniami pacjentów – od stereotypowego, raczej niekorzystnego, obrazu mentalności „doktora” jest bowiem dość odległy. Warto by ten pogląd w zarysie zrekonstruować i ocenić, o ile to w ogóle jest prawda, a nie tylko zmyślenie mojej biednej głowy. Na dobry początek skreślę tych kilka słów epikryzy, zastrzegając, że to tylko jakieś niby-jednostkowe uśrednienie dość zróżnicowanych postaw, „typ idealny”, może nieco sztucznie wykreowany, acz mający na uwadze uchwycenie pewnej lekarskiej swoistości. A więc, lekarzu, pokaż nam, co masz w głowie. Garaż ci darujemy. Wiele tu zależy od wieku i specjalności. Każdemu się z wiekiem zmienia – lekarzom też. Jednak samą „lekarskość” wyznaczają, siłą rzeczy, starsi, a młodzi ją naśladują. Na starszych więc trzeba by się skupić. Są ludźmi umęczonymi niebywale ciężką i obciążającą pracą. Widzieli niejedno i noszą brzemię własnych win, błędów i zaniedbań, których nie da się w tym zawodzie uniknąć. Umieją wybaczać ludziom ich słabości, bo musieli najpierw wybaczyć sobie. Swym lekarskim okiem przeszywają na wskroś nasze dusze, acz nie zatrzymują się na nich, przenikając dalej i głębiej – do samego ciała, któremu wszak wierzą bardziej. Straszne jest to spojrzenie lekarza i straszna jest jego władza nad nami. Jednakże lekarz, jeśli tylko jest zdrów na umyśle, nie cieszy się z tej władzy i stara się o niej nie myśleć. Lęk pacjenta krępuje go i niepokoi. Żeby zapanować nad tym ogromem emocji kłębiących się wokół chorowania, lekarz musi być stoikiem. Jego stylem staje się rozwaga i spokojna racjonalność, niewyrzekająca się wszak empatii, a nawet odrobiny współczucia. Tylko spokój może uchronić lekarza przez szaleństwem i tylko ta dobrze znana pacjentom łagodna stanowczość doktora może dać im poczucie bezpieczeństwa. Spokój to podstawa! Na tym psychologicznym i etycznym dogmacie zbudowany jest etos mądrego i spolegliwego lekarza, a w konsekwencji cała lekarska filozofia. Nazwać ją biohumanizmem byłoby całkiem zręcznie. Rozumienie ciała jest przywilejem bodajże większym niż rozumienie duszy. Jeśli tylko mądry i uczony lekarz zdolny jest wychynąć poza swoją specjalność i z grubsza pojąć całość procesów organicznych, to już tylko krok dzieli go od filozofii opartej na przekonaniu, że czynności psychiczne są rozwinięciem czynności cielesnych. Tkanki i organy mają swoje funkcje, zachodzą w nich procesy fizjologiczne, mieszczące się w normach lub wychodzące poza nie. Wszystko to, łącznie z chorobą, jest normalne i zrozumiałe. Ciało „funkcjonuje” i zużywa się w tym funkcjonowaniu. Przytrafiają mu się przeto rozmaite „dysfunkcje”. Jedne są poważne, inne mniej, ale wszystkie prowadzą do „szczęśliwego rozwiązania”, którym jest „zejście śmiertelne” – prawidłowe poniekąd zakończenie wszystkich procesów życiowych. Nic bardziej zwykłego, niż umrzeć, myśli lekarz. Może właśnie dlatego lekarz boi się choroby i śmierci jeszcze bardziej niż inni. Jakiż bowiem sens i wartość ma to coś, co w swej zwyczajności jest zarazem nieuchronne? Idźmy dalej. Cała ta spokojna i naturalna fizjologia z patologią znajduje wyraz w myśleniu i działaniu człowieka-ciała, który może lepiej lub gorzej, mając takie, a nie inne parametry zdrowotne, „funkcjonować”. Tak
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.