Ekolodzy przypinają się do drzew w Puszczy Białowieskiej. Zanosi się na powtórkę z Rospudy
Spór o przyszłość Puszczy Białowieskiej wszedł w nową, gorącą fazę. Ekologiczne organizacje pozarządowe, w tym Greenpeace i Fundacja Dzika Polska, ogłosiły, że minister środowiska i Lasy Państwowe przekroczyły ostatnią czerwoną linię.
W środę ekolodzy przystąpili do akcji biernego oporu. W środku puszczy zablokowali dwa kombajny do wycinania lasu i wspięli się na drzewa przeznaczone do ścięcia. Mówią o powstaniu białowieskim lub drugiej Rospudzie, gdzie dekadę temu ich kampania zatrzymała kompletnie szalony – z całego serca promowany przez ówczesnego i obecnego ministra środowiska Jana Szyszkę – pomysł zniszczenia bardzo cennej przyrodniczo doliny rzecznej.
Lex Szyszko w Puszczy Białowieskiej
Puszcza jest intensywnie cięta. W pierwszej kolejności leśnicy wycinają zamierające świerki, zasiedlone przez kornika drukarza oraz te martwe drzewa, które mogą wywrócić się na drogi i szlaki turystyczne. W związku ze zmianami klimatu, w tym wzrostem temperatury i coraz częstszymi suszami lubiące wilgoć i zimno, świerki są osłabione, a przez to podatne na ataki owadów.
Dla lasu zbliżonego do pierwotnych masowe umieranie świerków jest naturalną koleją rzeczy, na ich miejscu wyrośnie nowy las, lepiej dopasowany do obecnych warunków. Jednak leśnicy, nastawieni na produkcję desek w drodze cięcia i sadzenia, nalegają, by proces przebudowy lasu przyspieszyć.
Chcą wywozić zakorniczone świerki z lasu, bo tak w zwykłych plantacyjnych lasach walczy się z kornikiem.