Opozycja dostała do ręki mocniejszy argument na rzecz „największej afery Antoniego Macierewicza”. MON przegrał batalię o oczyszczenie z zarzutu naruszenia prawa przy zawieraniu wartej 2,5 mld zł (z VAT) transakcji. Resort odwołał się do sądu okręgowego od kwietniowego orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej – organu kontrolującego prawidłowość zamówień publicznych – która stwierdziła, że zakup z wolnej ręki trzech Boeingów 737 w konfiguracji VIP był bezprawny.
KIO nie wstrzymała jednak możliwości zawarcia umowy w ostatnim możliwym terminie, 31 marca, uznając racje resortu, iż przepadłyby zarezerwowane na ten cel fundusze budżetowe. Do sądu poszedł jednak zarówno MON – po oddalenie zarzutu złamania prawa – jak i brytyjska firma The Jet Business International, mogąca dostarczyć samoloty na zamówienie rządu, która poczuła się pokrzywdzona faktem utrzymania w mocy umowy z Boeingiem.
„wSieci” kreuje negatywną atmosferę
Najciekawsze jest jednak to, że owa firma swoją skargę wycofała, co w świetle treści wyroku mogło uratować zakup Boeingów przed unieważnieniem. Jak wyjaśniał w „DGP” mecenas Przemysław Wierzbicki, pełnomocnik Brytyjczyków, powodem była negatywna atmosfera wokół firmy, wykreowana m.in. przez publikacje na portalu Niezależna.pl i w tygodniku „wSieci”, które miały sugerować, że The Jet Business International jest narzędziem rosyjskich służb knującym w Polsce spisek.
Od strony handlowej przeważyło przekonanie, że sądowy sukces byłby biznesową porażką, przekreślającą w najbliższym czasie jakiekolwiek szanse na sprzedaż czegokolwiek polskiemu rządowi. Wobec wycofania skargi sąd nie mógł uznać umowy za nieważną, choć mecenas Wierzbicki przyznaje, że sprawa mogła tak właśnie się skończyć, gdyby wniosek pozostał na wokandzie. Mecenas zresztą odczuł osobiście swoje zaangażowanie w sprawę, bo skargę na jego działania złożył do Rady Adwokackiej wiceminister Bartosz Kownacki, również adwokat i kolega ze studiów Wierzbickiego.
MON swojego odwołania nie wycofał, chcąc do końca wyjaśnić sytuację. Można powiedzieć, że resort zaryzykował i przegrał wizerunkowo. Cały czas bowiem transakcja jest w mocy, a jej twórca – Bartosz Kownacki – z dumą podkreśla, że to on zmodernizował polską flotę samolotów VIP. Na dłuższą metę liczyć się będzie wprowadzenie do służby pięciu nowych maszyn: dwóch Gulfstreamów i trzech Boeingów, a nie proceduralne potknięcia przy ich zakupie. Chyba że do akcji wejdą śledczy.
Czy MON popełnił przestępstwo?
Oprócz skargi na złamanie procedur zamówień publicznych The Jet Business International złożyła też zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Na razie prowadząca sprawę Żandarmeria Wojskowa nie wykonała żadnych czynności, ale zawiadomienia nie odrzuciła. Czy będzie mogła zignorować obciążający MON wyrok sądu? Na pewno opozycja, już nazywająca transakcję mianem „największej afery Antoniego Macierewicza”, zażąda drobiazgowych wyjaśnień. Sąd nie mógł dać krytykom MON lepszego argumentu.
Platforma Obywatelska już wcześniej domagała się zbadania sprawy przez CBA. W odpowiedzi resort przedstawił posłom komisji obrony narodowej szczegółowy raport z postępowania w sprawie zamówienia Boeingów, ufny, że wygra w sądzie. Przegrana da paliwo do stawiania resortowi kolejnych zarzutów.
Rykoszetem dostanie też sam Boeing. Firma od miesięcy musi tłumaczyć się z roli jej byłego pracownika, Wacława Berczyńskiego, który niefortunnymi wypowiedziami o „wykończeniu Caracali” dał opozycji powód do podejrzeń, że być może jako zaufany człowiek ministra obrony miał udział w zakupie samolotów dla VIP.
Teraz, po sądowym wyroku stwierdzającym bezprawność działania resortu, atmosfera zgęstnieje jeszcze bardziej. Trzy Boeingi dla osób piastujących najważniejsze urzędy w Polsce przylecą, ale ciągnąć się będzie za nimi odium bezprawności działania MON. To nie przysporzy Boeingowi punktów w innych potencjalnych transakcjach z MON, a przypomnijmy, że firma ta stara się m.in. o kontrakt na śmigłowce uderzeniowe. To zamówienie będzie warte o wiele więcej niż trzy przebudowane pasażerskie liniowce.